sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 16

*oczami Scarlett*
- Dziękuję Justin. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy... -staliśmy już na drugi dzień w holu. Za 5 minut tata miał iść do pracy. Byłam z niego dumna. Wiedziałam, że teraz to już na pewno zostanę z nim...
- Nie ma sprawy. Wie Pan, że dla mnie Pana córka jest najważniejsza... Chcę być blisko niej. A tylko w taki sposób mogę to jej zapewnić. Oczywiście robię to też dla Pana.
- Dziękuję Justin. Jeszcze raz dziękuję.
W tej chwili wszedł na hol Scooter.
- Witam Was. Cześć Justin.
- Dzień dobry.
- Um... Pan Rayan Smith? - zwrócił się do taty.
- Tak to ja.
- Zapraszam do środka. Powiem Panu co ma Pan robić.
- Powodzenia - szepnęłam i uśmiechnęłam się do taty.
- No... to... mamy troszkę czasu dla siebie -powiedział wolno justin poodchodząc do mnie coraz bliżej.
- No mamy, mamy.... - powiedziałam i dalam mu lekkiego całusa w usta. - To co? idziemy na gofry?
- O niczym nie marzyłem tak dawno jak o gofrach! Mniam! - wybuchneliśmy śmiechem. Wziął mnie za rękę i ruszylismy do drzwi wyjsciowych.
Po srodze rozmawialiśmy co zrobić z Jamesem. Jutro mamy spotkanie. NIe będą to bujki, ani nic takiego. Po prostu w prosty sposób pokażemy, że nie jestem do wzięcia. A swoją drogą gofry były pyszne!

<następnego dnia, spotkanie z Jamesem>
Justin podwiózł mnie do restauracji, w której miałam się spotkać z Jamesem.
- Gotowy? Za 10 minut wchodzisz. Trzymaj się słodki. - powiedziałam i włożyłam moje okulary przeciwsłoneczne. Żwawym krokiem podązyłam do lokalu. Byłam ubrana w zwiewną, letnią sukienkę. Oczywiście buty na koturnie, kapelusz na głowę i torebka.Weszłam do środka. Na początku myślałam, że Jamesa jeszcze nie ma. Ale po chwili odwrócił się do mnie atrakcyjny chłopak. Wcale nie ubrany już w sweterek i w te obciachowe skarpetki. Pomachał mi na powitanie. Taa.. To musiał być on. Podeszłam i usiadłam na przeciwko.
- Cześć Scarlett. - przywitał się.
- Cześć James... Nie poznałam Cię.
- Wiesz, na co dzień nie noszę tych obciachowych ubrań które szykuje mi mama.
- Co? Mama szykuje Ci ubrania? - zaśmiałam się.
- Noo... - on też nie szczędził uśmiechu. Szczerze to on był mega przystojny, jednak dla mnie nie był Justinem. To oczywiste jest.  - Tak więc Scarlett... Nie chcę żebyś sobie pomyślała, że jestem jakiś opętany i chcę, żebyś była moją dziewczyną bo tak nie jest. Mam śliczną dziewczynę, której nic nie brakuje. Kocham ją ponad wszystko i nie chcę tej szansy zmarnować przez moją matkę. Nic do Ciebie nie mam, ale nawet jeśli Ty masz coś do mnie, chciałbym, abysmy zostali przyjaciółmi.
- Czekaj... Czyli to Twoja matka na siłę....?
Skinął tylko głową.
- Moja matka ma to samo. chyba się zmówiły. Ja też mam chłopaka i nie chcę być z kimś innym. Przepraszam Cię, że oceniłam Cię po wyglądzie, ale teraz wydajesz mi się wrażliwy, wierny i opiekuńczy. - spojrzałam na zegarek.-A tak właściwie to poznasz mojego chłopaka za równą minutę.
W tej chwili drzwi do lokalu otworzyły się i wszedł przez nie Justin. Od razu do nas podszedł.
- Cześć mała. - powiedział i mnie pocałował w usta.  Z niechęcia oderwałam się od niego.
- Just, już nie musisz. Wszystko wyjaśnione. Poznajcie się. James- Justin. Justin- James.
- Cześć stary - powiedział Juju. - Ale jak to wyjaśnione?
- To nasze matki uknuły spisek a tak na prawdę to ja mam dziewczynę, a Scarlett ma chłopaka i chyba zostaniemy przyjaciółmi.
Justin popatrzył się na nas zszokowany. Po chwili powiedział.
- Stary! To chodź na oranżadę! Piwa nie proponuję, bo prowadzę!
wszyscy jak na rozkaz wyszlismy z eleganckiej restauracji i poszliśmy do nadzwyczajnej budki. Wypilismy oranżady i zaczęliśmy się sprzymieżać z dotychczasowym wrogiem.

<miesiąc później - rozprawa sądowa>
Obudziłam się wczesnym rankiem. To był ten dzień. Wstałam z łóżka, poszłam się odświeżyć i zjadłam śniadanie. Po śniadaniu ubrałam się w moją ulubioną czarną sukienkę. Założyłam też do tego malinowy żakiet i malinowe buty na obcasie. Zeszłam na dół.
- Dzisiaj rozprawa. - powiedziała mama. - Wiesz, że będzie James?
- I co w związku z tym? Wiesz, że będzie Justin?
W mamie aż się zagotowało. Zaczęła na mnie wrzeszczeć kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam go i przyłożyłam do ucha.
- Scarl, jestem z twoim tatą i Kennym przed Twoim domem. Czekamy. - to Justin. Rozłączyłam się i włożyłam mojego iPhona to torebki.
- Yyy... taa. To ja lece. Do zobaczenia. - Bez zważania na krzyki mamy wyszłam z domu, trzaskając drzwiami i ruszyłam do samochodu. Usiadłam z tyłu koło Justina.
- Cześć wszystkim - powiedziałam  i dałam buziaka Juju.
- Hej Scarl. - odpowiedzieli.
- Scarlett, jak samopoczucie? - spytał tata.
- Jakoś się trzymam. Wierzę, że będzie dobrze, bo mam was.
Cały ten czas siedzielismy w ciszy. Nie wiem czy po prostu mi nie uwierzyli czy inaczej. Kiedy dojechaliśmy do sądu zostało 30 minut do rozpoczęcia rozprawy. Poszliśmy więc pod salę w której miała się toczyć rozprawa. Siedział już tam James. Przywitaliśmy się z nim i w celu złagodnienia napięcia zaczęlismy rozmawiać o byle czym. Pięć minut przed rozprawą pojawiła się mama. Spojrzała tylko na tatę, a tata na nią, lecz żadne z nich nic nie powiedziało.  Nagle wyszła pewna pani na korytarz i wezwała nas na salę. Złapałam Justina mocno za rękę i weszliśmy na salę.
Po dwóch godzinach rozprawa zakończyła się. Wyszłam z sali uśmiechnięta od ucha do ucha! Tak! wygralismy!
- Tato tak się cieszę! - krzyknęłam i rzuciłam się tacie na szyję.
- Ja też się cieszę! Było trudno, ale dzięki Jamesowi wygraliśmy!
W tej chwili z sali wyszedł James.
- James? Skąd ty wiedziałes takie brutalne szczegóły o mojej mamie?
- Scarl, może nie wiedziałas, ale twoja mama często u nas bywała. Wiele razy opowiadała to mojej, ale obie myślały, że ja tego nie słyszę. Dzisiaj się obie przekonały. - odparł.
- Dziękuję ci. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- No dobra a teraz jedziemy wszyscy na lody! - powiedział Justin łapiąc mnie za rękę i w tym samym momencie odciągając od Jamesa. Wszyscy wyszliśmy na świeże powietrze.
- Justin, ty zazdrośniku... - powiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Ja?
-No przecież wiem, że zrobiłes to specjalnie.
- No ale co? - na jego twarzy tez pojawił się delikatny uśmiech. W odpowiedzi tylko pocałowałam go mocno w usta, a on od razu odwzajemnił pocałunek.
- Hej wy! Wsiadacie do samochodu, czy mamy jechać na lody bez was?
- No ale to przecież Justim miał kupować, bez niego nie pojedziecie! - odpowiedziałam.
- I właśnie o to chodzi. - powiedział Kenny i wepchnął nas do samochodu. Wszyscy udalismy się do ulubionej kawiarenki mojego taty i tam spędziliśmy cały wieczór.

<tydzień później>
Leżałam sobie na moim łóżku w moim nowym pokoju. Tata kupił dom, niedaleko Justina także byliśmy praktycznie cały czas w kontakcie. Czytałam sobie moją jedną z ulubionych książek. Wtem usłyszałam ciche walenie do szyby. wyszłam szybko na balkon  i spojrzałam w dół. Stał tam Justin z koszykiem piknikowym.
- Witam panno Smith. Przybywam w pokojowych zamiarach. - powiedział.
- Zapraszam pana Biebera do siebie. - odpowiedziałam i odebrałam od niego koszyk, po czym sam szybko wspiął się do mojego pokoju. Przywitał mnie buziakiem, słodkim i soczystym.
- Przyniosłem dla pani ulubione nasze przysmaki. Pizza, pomarańcze, truskawki, soczek brzoskwiniowy, lody waniliowe a na deser dwa bilety do Australii. Jedziemy pozwiedzać kangury.
- Haha Justin ty jak zwykle masz dobry humor!
- Scarlett, ale ja mówię poważnie. Jest już po rozprawie, mieszkamy kolo siebie, połowa trasy koncertowej za mną... czas chyba odpocząć. Za tydzień mamy lot. A bilety są tu. - powiedział i podał mi niebieską kopertę. Otworzyłam i nie mogłam uwierzyć moim oczom.
-Matko Justin! Ty mówiłeś naprawdę!
- Jak najbardziej kochanie. - powiedział i zaczął mnie całować po szyi.
- Justin... Ale tata...
- Nie przejmuj się. nie zauważyłaś, że ostatnio strasznie często widujemy go z moją mamą? Dadzą sobie radę...
- No tak... W sumie fakt. No to za tydzień mamy podróż swojego życia! coś jak podróż poslubna - powiedziałam i zaśmiałam się.
- Poślubna może nie, ale po narzeczeńska czemu nie.
- Justin, co masz na myśli?
- To. - powiedział uklęknął przede mną i wyjął granatowe pudełeczko. - Scarlett... wyjdziesz za mnie?
Byłam w szoku. Zaczęłam płakać.
- Tak Justin! Tak! - powiedziałam i padliśmy sobie w ramiona.

_____________________
THE END!
Przepraszam, że aż tak długo nie pisałam, ale szczerze mówiąc mam strasznie dużo nauki. Po za tym, ten rozdział jest ostatni, więc straaaasznie trudny! No i już myślę nad nowym opowiadaniem także tego ;p
Przepraszam jeszcze raz i mam nadzieję, że będziecie chcieli czytać kolejne :)
Do zobaczenia!
@izka__

4 komentarze:

  1. Aww, oświadczył się jej.. piękne zakończenie i szkoda, że już koniec.. ;c <3 / @ForeverBelieb12

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. będzie nowe jeśli chcesz być dalej powiadamiana to niema sprawy ;)

      Usuń
  2. No ja już czekam na nn ;* Jak miałam ferie to przeczytałam w jeden dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  3. naprawdę cudne opowiadanie. *,* i ten koniec! *.* szkoda tylko, że takie krótkie. ;c
    czekam na nowe i zapraszam do siebie. :*
    theres-nothing-like-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń