niedziela, 30 grudnia 2012

Liebster Award

Właśnie zostałam nominowana do Liebster Award! Wooo ho! :) Bardzo, ale to bardzo się cieszę i z całego serducha dziękuję Wiktorii,  z tego bloga ! ♥
A oto pytania na które muszę odpowiedzieć :

1.Jak masz na imię?
Mam na imię Wiktoria.
2.Ile masz lat?
Mam 14 lat.
3.Ulubiony kolor?
Obecnie mam dużo ulubionych kolorów, jednak myślę, że z pośród nich najbardziej wielbię niebieski, zielony i fioletowy!
4. Należysz do jakiegoś fandomu?
Należę do Beliebers, Directioners, Swifties oraz jestem Potterhead.
5.Co dostałaś pod choinkę?
Uhuhu :) Dostałam tradycyjnie czekoladowego Mikołaja ;) A oprócz tego zegarek ścienny, zapachowe mydełko, zegarek na rękę, 2 książki, perfumy, ręcznie robionego aniołka i 'Igrzyska Śmierci' na DVD ;)
6.Do której klasy chodzisz?
Chodzę do 2 gimnazjum.
7.Ile masz wzrostu?
Około 168.
8.Masz rodzeństwo?
Niestety nie :(
9.Ulubiona piosenka?
Hmm.. Z tym będzie problem, ponieważ mam dużo ulubionych piosenek. Myślę, że do tych co mi sprawiają radość należą na pewno:
- Little Mix: 'DNA' ; 'Wings'
- Justin Bieber: 'As long as you love me'
- Taylor Swift: 'I knew you were trouble'
- One Direction: 'Kiss you'
- The Veronicas: 'Untouched'
- David Guetta i Usher: 'Witout you'
- Nicki Minaj: 'Starships'
- Miranda Cosgrove: 'About you now'
- McFly: 'Love is easy'
- Mrozu: '1000 metrów nad ziemia'
- The Wanted: 'I found you'
- J. Lo 'Dance again'
- Flo Rida 'Whistle'
- Natasha Bedingfield 'Pocketful of sunshine'
- Britney Spears: 'I wanna go'
- Kesha: 'Blow' i 'Die young'
- Jay-Z i Alicia Keys "New York' (tak, wiem to nie jest oryginalny tytuł)
Tak więc dużo tego i jest ich o wiele wiele więcej ;)
10.Jaki masz kolor włosów ?
Myślę, że jest to brązowy ;)
11.Ulubiony zespół?
One Direction, Little Mix, The Veronicas.. 

Teraz blogi, które ja nominuję do tego wyróżnienia:
1.  http://back-into-my-arms.blogspot.com/
2.  http://born-to-be-some-body.blog.onet.pl/
3. http://thinkin-about-you-justin.blog.onet.pl/
4. http://jestemalice.blogspot.com/
5. http://never-let-you-goo1.blogspot.com/
6. http://polishselenators.blogspot.com/
7. http://spixworth.blogspot.com/
8. http://bucherwelt.blogspot.com/
9. http://mary-katefashion.blogspot.com/
10. http://maryannfashionn.blogspot.com/
11. http://lonelyladyrauhl2.blogspot.com/

Posiadacze tych blogów wymienionych wyżej mają odpowiedzieć na pytania:
1. Jak masz na imię? 
2. Ile masz lat?
3. Jaki jest Twój ulubiony film?
4. Od jak dawna blogujesz?
5. Jaki masz model telefonu?
6. Kto jest twoim idolem/idolką?
7. Należysz do jakiegoś fandomu?
8. Co według Ciebie jest najważniejszą rzeczą potrzebną do spełnienia siebie jako dobrego człowieka?
9. Masz ulubioną książkę?
10. Jaki jest Twój ulubiony cytat?
11. Czym się kierujesz w życiu?

To chyba na tyle :) Kolejny rozdział pojawi się wkrótce!
xoxo ♥

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 15

Wstałam wyspana i wypoczęta. Spojrzałam na zegarek. 7.30. wstałam wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół. Nikogo nie było w domu. Dobrze się składa nie zamierzałam z nikim gadać. Ani z mamą, ani z Lucasem. Zjadłam śniadanie i miałam iść na górę jak zadzwonił mi telefon.
- Halo?
- Cześć Scarlett
- Tata!
- No część... Jak tam kochanie? Jak się trzymasz z mamą?
- Jakoś... Dzisiaj idę na cały dzień do parku.. Nie zamierzam siedzieć w domu.
- Scarl, dobrze, że się nie załamałaś. Idź, rozerwiesz się.
- Tato?
- Tak słońce?
- A może przyszedłbyś do mnie? Dzisiaj koło 9? Zjemy razem śniadanie...
- Dobry pomysł. Zresztą i tak nie mam nic do roboty.
- Ale w sensie...?
- Powiem ci na miejscu. Do zobaczenia za godzinę!
I się rozłączył. Nie rozumiałam tego zdania... Może dlatego, że nie spałam za dobrze, a może dlatego, że większości nie kumam, ale wydaje mi się, że to coś niedobrego... Poszłam na górę wzięłam torebkę i zapakowałam w nia najważniejsze rzeczy. Telefon, klucze, portfel, koc, książkę, słuchawki, gazetę i okulary przeciwsłoneczne. No i oczywiście sweterek, w razie czego, chociaż  zapowiadała się ładna pogoda. Wyszłam z domu i powlekłam się chodnikiem do parku. Pod moim ulubionym drzewkiem rozłożyłam koc, wyciągnęłam książkę i zaczęłam czytać.
*Oczami Justina*
Punktualnie o 8.00 byłem w parku. Usiadłem na jednej z ławek i założyłem okulary przeciwsłoneczne, aby mnie nikt nie rozpoznał. Wiedziałem, że Scarlett lubi tu przychodzić i wiedziałem, że ma ulubione drzewko, ale nie wiedziałem które. Czekałem. Obserwowałem każdego, kto przechadzał się w parku. Nagle ujrzałem ją. moje serce zaczęło bić 1000  razy szybciej. Ale czy to na pewno ona? Nie byłem pewny. Zacząłem obserwować tą dziewczynę. Wyjęła koc, usiadła... Wyjęła książkę... 'Zabić drozda'. Chwila... To ona! ciągle mi mówiła, że kocha tą książkę. Wstałem z ławki i wolnym krokiem ruszyłem w jej stronę. Stanąłem przy kocu. Nie poruszyła się. Chrząknąłem.
- Przepraszam, nie wie Pani gdzie jest najbliższa lodziarnia? Chciałem kupić mojej dziewczynie ulubione waniliowe lody...
*Oczami Scarlett*
Matko jedyna... Co mnie obchodzi, że jakiś tam chłopak chce kupić lody swojej dziewczynie... Waniliowe do tego. Stanęły mi łzy w oczach. Przypomniał mi się Justin. I nagle jakbym usłyszała jego głos, taki oryginalny... Otrząsnęłam się i odwróciłam głowę. W tym czasie tajemniczy chłopak zdjął swoje okulary.
- Juuuuuuuuuuuuuustiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiin!!!!!!!!!!!!
Nie wierzyłam własnym oczom! Mój Justin! Rzuciłam mu się na szyję. Z wrażenia zapomniałam, że nie jestem tu sama, ale nie przejmowałam się tym. Tuliłam go do siebie jak długo się dało a on odwzajemniał moje uczucie.
- Mała jak ja cię dawno nie widziałem!
- Justin ale co ty tutaj robisz?
- Mówiłem ci, że Paryż to już zakończony rozdział. Wróciłem do USA i chciałem się z tobą spotkać.
 Mam dla ciebie prezent. - wyjął z kieszeni pudełeczko, bardzo ładnie zapakowane. Otworzyłam i zaparło mi  dech w piersiach. Była tam piękna srebrna bransoletka. Wziął ją i od razu zapiął mi ją na dłoni. 
- Just jest piękna, ale ja dla ciebie nie mam żadnego prezentu.
- Wiem, że nie masz. Nie chcę. Zresztą nie miałaś pojęcia, że przyjadę. - przestał mówić i mocno mnie pocałował. Nie mogłam się mu oprzeć. Jego ciepłe, malinowe usta... Wreszcie sobie coś uświadomiłam. Oderwałam się od Justina i spojrzałam na zegarek. 8.50. Spojrzał się na mnie pytająco. 
-Justin chciałbyś poznać mojego tatę? - powiedziałam i wyrwałam się z jego objęć aby popatrzeć się na jego zaskoczony wyraz twarzy. 
- Scarlett! - usłyszałam zza pleców.
- Już nie masz wyjścia - powiedziałam cicho i pięknie się uśmiechnęłam do Justina. Ten tylko odwzajemnił mój uśmiech.
-Tata!
-Dzień dobry panu.
-Ym.. tato to jest mój bliski kolega...
-Czyli chłopak? - Przerwał mi w pół zdania.
-Tak. Tak tato, to jest mój chłopak.
-Witaj chłopcze. Rayan Smith. A ty to pewnie Justin. Justin Bieber o ile się nie mylę. Moja córka ciebie wychwala chłopcze..
-Tato.... - powiedziałam z zaciśniętymi zębami i dałam tacie sójkę w bok.
-Tak to ja... Ale, że Scarlett mnie tak wychwala to nie wiedziałem - uśmiechnął się spoglądając na mnie i objął mnie ramieniem.
-Dzieciaki jesteście głodni? Niedaleko znam dobrą knajpkę, w której serwują pyszne śniadania. Na mój koszt.
- No dobrze. - powiedziałam. Szybko spakowaliśmy to co wzięłam i ruszyliśmy w drogę. Uwielbiałam takie spacery, na których można było wypocząć i zrelaksować się przy akompaniamencie ptaków i szumu wiatru. Wreszcie doszliśmy do knajpy. Nazywała się 'Everyday good food'. Dobry tytuł. Zajęliśmy stolik na dworze.   Przyszedł kelner, zamówiliśmy to co mieliśmy zamówić i zaczęliśmy rozmawiać.
-Tato opowiadaj co u ciebie.
-U mnie dobrze. Ale widzę, że u was bardzo dobrze - powiedział i posłał nam szeroki uśmiech.
*Oczami taty Scarlett*
-Jasne, że dobrze. Justin koncertuje i właśnie wrócił z Paryża. Kupił mi przepiękny prezent... - mój tok myślenia urwał się w połowie wypowiedzi córki. Cieszyłem się z jej szczęścia. Ale za
razem byłem smutny, że to szczęście ma tak krótko trwać. Nie wiedziałem jak jej to powiedzieć. Wiem, że prawda i tak wyjdzie nie długo na jaw, chociaż to jeszcze nie jest przesądzone. Nie chcę jej psuć tego szczęścia, które przeżywa z tym chłopakiem. To dobry dzieciak idealny dla mojej córki. Jeśli go kocha ja nie widzę w tym związku przeciwności. Wiem jednak że mojej żonie się to nie spodoba.
-Panie Smith?
-Yyyy... Tak Justin? Przepraszam was...
-Tato źle się czujesz?
- Nie, nie ja tylko... Mam wam coś do powiedzenia... Chodzi o to, że...
-O właśnie przyszły moje naleśniki! - powiedziała Scarlett. Odebraliśmy swój posiłek i wróciliśmy do rozmowy.
- No więc chodzi o to, że straciłem pracę. Obawiam się, że przy rozprawie będzie to na korzyść matki. Wiem, że ty Scarl nie chcesz z nią zostać, a Justin by się jej nie spodobał, nie ze względu na to kim jest ale ze względu na wygląd. Jak patrzę na was, nie wyobrażam sobie, gdy nie jesteście razem.
*Oczami Scarlett*
Byłam w szoku.
- ... nie jesteście razem.
- Ja też mam wam coś do powiedzenia. - powiedziałam te słowa z ogromną gulą w gardle. - mamie Just na pewno by się nie spodobał... - opowiedziałam im całą historię z James'em.
- Kochanie dlaczego mi nie powiedziałaś o tym wcześniej? - odezwał się Justin.
- Przepraszam, to zdarzyło się dopiero wczoraj ja o tym zapomniałam...
-Dobra. Nie ważne. Trzeba coś z tym zrobić- powiedział. - Panie Smith niech się pan nie martwi. Porozmawiam z moim menagerem. Myślę, że znalazłaby się dla pana praca. Mam też dobrego adwokata po całej sprawie kiedy chcieli mnie wrobić w dziecko. Na mój koszt.
- Ale Justin tak nie można... - odezwał się Rayan.
- Proszę pana, Scarlett jest dla mnie również ważna jak dla pana. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Niech pan mi pozwoli coś dla niej zrobić.
-Dziękuję Justin. Kiedy już zarobię oddam ci wszystko.
- Niech będzie, że odda mi pan połowę tej sumy. Tak więc dzisiaj zadzwonię do nich, a potem wszystko panu przekażę. Chwileczkę... - powiedział i spojrzał na zegarek, a potem wyjął swój telefon. - Jest już po 9 Scooter już zaczął pracę zadzwonię do niego teraz. - wykręcił numer i przyłożył telefon do ucha.
-Scooter?
- Cześć Justin.
- Mam pewną propozycję. Szukałeś niedawno asystenta czyż nie?
- Tak... Masz coś na myśli?
-Chyba znalazłem kogoś odpowiedniego - powiedział Justin i posłał nam szczery uśmiech.
_______________________________________________________
Witam kochani po długiej przerwie!
Od razu należą się Wam przeprosiny! PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM. Wiem, że nie byłam tu aż od sierpnia, ale jak przyjechałam z Poznania to miałam na głowie tylko szkołę. Dużo osób do mnie pisało z pytaniem czy skończyłam pisać, czy wrócę... Było to miłe i za to Wam dziękuję :) Dziękuję tez za te 25 (!) komentarzy :)
Na powitanie krótki, ale chyba tematyczny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, i że będziecie tu nadal wpadać :)
Miłego czytania, Scarlett :D

czwartek, 9 sierpnia 2012

Rozdział 14

Chciałabym, abyście po przeczytaniu rozdziału przeczytali moją opinię pod kreską :) Miłego czytania! :D
____________________________________________________________
Nienawidziłam go za to. Za to co zrobił. Egoista! Nigdy nie pomyślałabym, że mi to zrobi. A jednak. Sąd dokładnego wyroku jeszcze nie wydał. Za miesiąc kolejna rozprawa. Przez ten miesiąc mieszkam u matki. Cholerny Lucas! Nie sądziłam, że nie znam swojego brata. On za 3 tygodnie ma osiemnastkę i będzie sobie mieszkał gdzie chce, a ja? No tak, po co mam mieszkać z ojcem. Nie będę się odzywać do mojego 'brata'. Od razu po rozprawie wbiegłam do swojego pokoju i trzasnęłam drzwiami. Napisałam sms do Justina : 'Super, jestem miesiąc uziemiona u matki. W sierpniu będzie kolejna rozprawa. Życz mi powodzenia. Kocham Cię. ♥'. Po chwili dostałam odpowiedź. "Kochanie, nie martw się już niedługo. Zobaczysz! Też Cię kocham :**". Nie zrozumiałam tego co napisał. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać książkę.

Tydzień później
Nadal nie odzywam się do Lucasa. Tkwię w tym cholernym pokoju. Cały czas gadam z Justinem i z Alyssą. Al dzisiaj wraca. Przynajmniej tyle. Już się nie mogę doczekać! Ale po tym co zrobiłam, wątpię żeby mama wpuściła ją do domu. W sumie, mama wymyśliła jakieś spotkanie u jej przyjaciółki. Musze na to iśc. Jakbym w domu nie mogła zostać. No tak.... Zostanę w domu to ucieknę. Jestem tutaj więziona, a do rozprawy nic nie mogę zrobić. Ma syna w moim wieku. Ble, ble, ble. Nie chcę tam iść. Ale nie mam wyboru. Mieliśmy być u niech na 19. Tak jak przewidywałam, byłyśmy tam wcześniej. Mama zadzwoniła do drzwi. Otworzył nam jakiś starszy mężczyzna.
- Ooo! To pewnie pani Smith! Zapraszam do salonu! Córka już tam czeka.  - weszliśmy do salonu w którym czekała jakaś facetka i chłopak. Przystojny był. Miał w sobie to coś. Ale z Justinem się nie równał. Po za tym był w swetrze w serek, na którym miał motylki. Zamurowało mnie całkowicie.
- Scarlett?  - czyjś głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak?
- Odpowiedz na pytanie.
- Yyy... Tak dziękuję.  - odpowiedziałam z nadzieją. może to była prawidłowa odpowiedź na pytanie. Jestem nienormalna.
- Słucham? Scarlett dobrze się czujesz?
- Nie za bardzo... Ja... Ja wyjdę na zewnątrz. Przepraszam.
- Ja z nią wyjdę. - powiedział ten chłopak i wyszedł za mną. Gdy byliśmy na dworze zapytał - To była ściema nie?
- Błyskotliwy jesteś.
- Hahah, dzięki.
- Wybacz to nie był komplement - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem. Po chwili odwróciłam głowę i wróciłam do podstawowej miny.
- Jestem James.
- Scarlett.
- Miło mi cię poznać.
- Taak mi ciebie też. - spojrzałam się na niego. - Ładny sweterek.
- Przestań. Moja matka kazała mi go założyć. Nienawidzę go. Twoja mama też jest taka... hmm... upierdliwa?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Słyszałem co się stało... O tej całej sprawie.
- Nie chcę o tym gadać. - powiedziałam wkurzona. Wstałam i weszłam do domu. Dziwnie się czułam w jeansach i koszuli w tak... bogatym domu. Nie dało się tego opisać. Przez cały ten pobyt siedziałam tam jak na szpilkach. Zadawano mi mnóstwo pytań, na które odpowiadała mama zanim zdążyłam coś powiedzieć. Super, teraz uznają mnie za niemowę albo jakąś głupią. Siedziałam na kanapie, zajmując się sobą. Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać z Alyssą. Oczywiście dyskretnie. Poczułam czyjś wzrok na sobie. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak James się na mnie patrzy. Uniosłam brew, jakbym chciała się go zapytać 'Jakiś problem?" On tylko się do mnie uśmiechnął. Nie odwzajemniłam tego. Wróciłam do swoich spraw, jednak czułam że co chwilę na mnie zerka. Wytrzymałam te katusze. Nareszcie miałyśmy się zbierać. Pożegnałam się z panią Lloyd. Do Jamesa nie zamierzałam podchodzić.
- Scarlett? - zaczął.
- Co?
- Mówi się słucham! - poprawiła mnie mama.
- Do zobaczenia - wyszczerzył się w uśmiechu. Ja mu posłałam sztuczny uśmiech.
- O niczym tak nie marzę jak spotkać się z gościem w sweterku w motylki. - mruknęłam pod nosem i wyszłam. Gdy byłyśmy w samochodzie mama zaczęła swoje filozofie.
- Nie podobało mi się to jak się tam zachowywałaś.
- Mhmm... - mruknęłam od niechcenia.
- Spotkasz się jeszcze raz z Jamesem i naprawisz wasze stosunki.
- Cooo? Ja nie będę z nim nic naprawiać! I nie mam zamiaru się z nim spotkać!
- Nie krzycz na mnie - powiedziała spokojnie. - Jak wyszliście umówiliśmy was już.
- Jak mogłaś mi coś takiego zrobić?!
- Powiedziałam nie podnoś na mnie głosu! To dla twojego dobra!
- Ty masz gdzieś moje dobro! Nic o mnie nie wiesz. Nie wiesz, że ja go nie lubię. Nie wiesz nic o moich przyjaciołach. Sama sobie pójdziesz na to spotkanie!
- Zamknij się!
- Słucham? - całkowicie mnie zamurowało. - Nie odzywaj się do mnie! Zobaczysz będę mieszkała z ojcem!
- O nie moja damo! Nie będziesz... - nie słuchałam jej dalej. Włożyłam słuchawki w uszy i utonęłam w muzyce. Przez całą drogę się nie odzywałam. Gdy dojechaliśmy do domu swoim zwyczajem pobiegłam szybko do swojego pokoju. Usiadłam na moim ulubionym, obracanym krześle. Nie było to krzesło takie do biurka ale bardziej do wypoczynku. Ale to nie ważne. Spoglądałam się na nasze zdjęcie. Chciałabym być z nim. Teraz. Chciałabym, żeby on mnie przytulił. Nagle zadzwonił do mnie telefon.
- Hej mała. Wiesz co, siedzę i patrzę na nasze zdjęcie i sobie uświadomiłem, że bardzo za tobą tęsknię.
- Justin nie wiem jak się to nazywa, ale zanim zadzwoniłeś też o tobie myślałam. - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Telepatia kochanie, telepatia - zaśmiał się. - Jak ci minął dzień?
- Masakrycznie. Jakieś spotkanie z kimś tam... Ale jutro odreaguję. Idę na cały dzień do parku. Nie będę siedzieć bezczynnie w domu.Wezmę sobie książkę, MP4 i cały dzień sppędzę na trawce, na kocyku w parku.
- W twoim ulubionym parku?
- No a w jakim ciołku? - zaśmiałam się - wiesz że nigdzie indziej nie chodzę.
- A no wiem, wiem.
- Justin, idę spać. Zmęczona jestem. Przepraszam, ale...
- Idź kochanie, rozumiem Cię. Ten dzień był naprawdę wyczerpujący. Dobranoc. Kocham cię.
- Ja ciebie też Justin. Paa.
Odłożyłam telefon i poszłam wziąć prysznic. Gdy wróciłam do pokoju zastałam w nim Alyssę.
- Al?! - prawie krzyknęłam. Przytuliłam ją jak najmocniej mogłam. - Wróciłaś!
- No - powiedziała wyszczerzając zęby.
- Ale jak tu weszłaś? Wiesz przecież co się dzieje u mnie w domu.
- Wiesz jaka ja jestem - uśmiechnęła się chytrze - Nie ważne. Cieszę się, że już jestem w domu.
- Ja też się ogromnie cieszę, że wróciłaś. Ale powiedz... Jak to było z Mattem?
- W sumie to... To jak wy pojechaliście ja wyszłam na zakupy. Zostawiłam go w domu samego. Myślałam, że mnie kochał... Tak naprawdę we Francji był już dzień po tym jak my przyjechaliśmy. Znalazł sobie inną. Jak wróciłam obściskiwali się na kanapie w salonie bo jak to powiedzieli to "nie mogli bez siebie wytrzymać". Taka cała historia...
- Al.... - powiedziałam i przytuliłam mocno dziewczynę. - A jak Mike?
- Bardzo przeżył rozstanie z Lisą. Powiedzmy, że ona chciała  na początku się tylko zabawić, zapomnieć o byłym. Z czasem się w nim bujnęła, ale wiedziała, że nigdy nie będą mogli być razem ze względu na kilometry, dlatego powiedziała mu to stanowczo. Znowu się załamał...
- Scarlett! Dlaczego ty jeszcze nie śpisz? I z kim ty tam gadasz?!
- Al idź! Szybko! Idzie tu! - wyskoczyła szybko przez okno a ja zgasiłam światło i weszłam do łóżka. Zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Nie wiem kiedy usnęłam. Mama chyba była jeszcze w pokoju.
(oczami Justina)
 - Justin, idę spać. Zmęczona jestem. Przepraszam, ale...
- Idź kochanie, rozumiem Cię. Ten dzień był naprawdę wyczerpujący. Dobranoc. Kocham cię.
- Ja ciebie też Justin. Paa.
Dla mnie ten dzień był naprawdę wyczerpujący. Ostatni wywiad w paryskim radiu, podróż z Francji do USA, zmiana czasu, przywitanie się z dalszą rodziną, przyjaciółmi i jeszcze przez cały dzień niańczenie Jazzy i Jaxo. Nie żebym miał coś przeciwko, ale czasami te dzieciaki doprowadzają mnie do szału. Wiem, że Scarl nic nie wie o moim powrocie. Mama chciała napisać, ale uprzedziłem wszystkich, żeby tego nie robili. Ze względu na sytuację rodzinną Scarlett, to bardzo dobrze się składa, że jutro idzie do tego parku. Już nie mogę doczekać się jej miny. Codziennie słucham naszej piosenki i patrzę na to zdjęcie. Chciałbym już ją mieć tutaj, przy sobie, ale musi to zaczekać do jutra.
___________________________________________________________
Dobra. Wiem, że krótki. Wiem, że za mało opisane, ale nie umiem jakoś tego pogodzić. Lubię jak wszystko dzieje się po kolei i jest ułożone xd Wiem, że to głupie ale taki mam charakter xD Przepraszam z góry za błędy i ogólnie za rozdział. Chciałabym, żebyście pisali w komentarzach naprawdę co myślicie o rozdziałach :)) Pod rozdziałem 13 był komentarz o tym, że za bardzo słodzę. Zgadzam się. Ale robię teraz wszystko co w mojej mocy, bym nie przesadzała. Dlatego też myślę już nad nowym opowiadaniem i chciałabym, abyście zagłosowali w ankiecie, czy chcecie opowiadanie, czy nie. I czy wgl mi się opłaca pisać xD I napiszcie przy okazji w komentarzu czy nadal chcecie z Justinem, czy z kimś innym albo coś :)
Następny rozdział będzie za 18 komentarzy :D Dacie radę! :D
Dziękuję za komentarze w poprzedniej notce, za wszystkie opinię na temat bloga i za wszystkie wejścia. Dziękuję i obiecuję że się poprawię :D
Całusy! :*
@viktoriaa_m

sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział 13

Lot był wyczerpujący. Kiedy stanęłam na lądzie czułam się dobrze, lecz nie na tyle, by wracać autobusem. Zadzwoniłam po taksówkę, która przyjechała niemal natychmiast. Całą drogę milczałam, mimo, że kierowca próbował mnie zagadywać.
- Coś marnie panienka wygląda. - stwierdził.
- Niestety.
- Jak ma panienka na imię?
- Scarlett.
- Miło mi panienkę poznać. Jestem Kyle.
- Mi pana też.
- Daj spokój Scarlett, mówmy sobie po imieniu! Co cię gryzie tam od środka?  - wiem, co myślicie. Pedofil, zboczeniec albo coś w tym stylu. muszę was zdziwić. Kyle, to porządny facet w podeszłym wieku, który dorabia sobie na taksówce. Znałam go z opowieści innych, lecz nie miałam przyjemności go poznać, aż do dzisiaj.
- Od czego tu by zacząć... Okłamałam własną matkę, wyjechałam do Paryża za zgodą taty, poznałam miłość własnego życia. Ojciec postawił się po latach matce, ściągnęli mnie z wakacji, toczy się sprawa rozwodowa. Nie wiem u kogo zamieszkam z moim bratem. Jeśli u matki nigdy nie spotkam mojego chłopaka, a jeśli u ojca to będzie okey. Tyle że matka ma większe szanse na wygranie procesu. to tak w skrócie.
- Nie za ciekawie Scarlett. Widzę, że jesteś rozbita, ale nie przejmuj się. Wszystko się ułoży. - poszperał w kieszeni i wyjął wizytówkę. - Masz. Gdybyś potrzebowała dobrej rady, albo chociaż taxi to dzwoń. Do usług. - powiedział i uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i podziękowałam. Gdy dojechaliśmy na miejsce wysiadłam z samochodu i dałam przez szybę pieniądze Kaylowi.
- O nie panienko. Nie przyjmę tych pieniędzy.
- Proszę pana...
- Kyle jestem. Nie i koniec.
- To może złotówkę na szczęście. -  nie czekając na odpowiedź podałam mu pieniążka. Podziękowałam i pożegnałam się z kierowcą.
Stałam przed swoim domem, kiedy przyszedł mi sms. "Dojechałaś już do domu? Strasznie za tobą tęsknię. Justin". Odpisałam szybko na sms'a i wolno poszłam w stronę domu. Zanim zdążyłam otworzyć drzwi, zrobiła za mnie moja mama.
- No tak. Wraca córka marnotrawna. Do domu w  tej chwili! I nie słyszę żadnych tłumaczeń! Szlaban!
- Już nie długo.
- Co takiego?
- Chcę zamieszkać z tatą.
- Nie. Nie pozwolę na to. Ty i Lucas zostajecie u mnie. Koniec kropka!
- Nie zabronisz nam...
- Owszem zabronię! Nie będziesz mi tu rządziła! - zaczęła dalej nawijać, lecz ja już jej nie słuchałam. Rzuciłam bagaż do mojego pokoju i pobiegłam do Lucasa.
-Lucas! - rzuciłam się mu na szyję.
- Cześć Scarlett. Zobaczysz wydostaniemy się stąd. Nie ma innej możliwości. - powiedział i uściskał mnie mocno.
- Ale jeśli nie?
- Ja mam osiemnastkę za 3 tygodnie więc ze mną nie problem, ale ty masz za rok więc, więc będzie trudno. No ale opowiadaj jak było w Paryżu.
- Myślę, że doskonale wiesz jak było. - spojrzałam na gazetę leżącą obok. Na okładce byłam ja i Justin.
- Tak wiem... Tak tylko chciałem się spytać.
- No a jak było tutaj? Co robiłeś?
- No więc jak jeszcze mama tak bardzo nie zwariowała, prawie cały czas siedziałem u taty. Myśleliśmy cały czas nad tym co zrobić by z nim zamieszkać. Nasze szanse są równie duże co i mamy. Tyle że matka się dowiedziała i było jedno wielkie zamieszanie. Młoda?
- No?
- Weź się połóż co? Nie za fajnie wyglądasz.
- Dobra idę. I dzięki za komplement. - spojrzałam się na niego i powlekłam się do drzwi.
- Będzie dobrze.
- A kiedy właściwie jest ta sprawa? - spytałam.
- Jutro...  - powiedział niepewnie. wyszłam za drzwi i poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam rozpakowywać torby. Pierwsze co wyjęłam to było zdjęcie... Rozejrzałam się po pokoju. Na przeciwko łóżka, na ścianie był wielki napis 'Believe in your dreams'. Zeszłam szybko po schodach, do komórki pod schodami. wyjęłam gwoździk i wzięłam młotek. Pobiegłam szybko na górę i zajęłam się przywieszaniem obrazu. Po skończeniu 'pracy' oceniłam efekt. Ozdobiłam ścianę również innymi napisami i poprzyklejałam zdjęcia z Paryża. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wróciłam do rozpakowywania torby. Pomyślałam, że to co się stało w Paryżu było najwspanialsze co mi się przytrafiło i nigdy nie będę tego żałować. Dlatego jeśli ktoś o tym wspomnie nie będę płakać. Wiem, że Justin by nie chciał. Rozpakowałam się i rzuciłam się na moje wielkie łóżko. Nie wiem kiedy zasnęłam, ale śniło mi się coś miłego.
***
Obudził mnie jak zawsze mój budzik. Wyłączyłam go i zamierzałam dalej iść spać, lecz zadzwonił mój telefon. Zaspana spojrzałam na wyświetlacz. Justin.
- Haloo?
- Oj mała obudziłem cię?
- Tak ale uwielbiam słuchać twojego głosu o poranku. - powiedziałam uśmiechając się.
- Hahaha, ja twojego też. Jak tam mała?
- A jak ma być? Dzisiaj jest sprawa...
- Tęsknię za tobą wiesz?
- Ja za tobą też, to oczywiste! Jak ci idą koncerty? - spytałam.
- W przyszłym tygodniu wracam do USA.
- Już? Super! Tak się cieszę, że ci dobrze idzie! - niemal wykrzyknęłam.
- A ja mam nadzieję, że ci dobrze pójdzie na sprawie.
- Wiesz, że na pewno! Kocham Cię Justin.
- Ja Ciebie też mała.
- Justin...?
- Noo?
- Muszę iść... Lucas zrobił naleśniki...
- Kim kochanie jest Lucas?
- Hahahaha, Justin! Lucas to mój brat! Mówiłam ci!
- A tak tak... No to leć mała! Smacznego. Kocham Cię!
- Ja ciebie też Just! Paaa.
Skończyłam rozmawiać i zeszłam do kuchni.
- Gdzie mama?
- Wyszła. Jogging - powiedział i przewrócił oczami.
- To dobrze... - wzięłam naleśnika i usiadłam przy stole. Gdy zjadłam poszłam się ubrać i wziąć prysznic. Następnie rozkoszowałam się chwilami spokoju gdy z salonu doszedł krzyk.
- Scarlett, Lucas do mnie natychmiast! - powlokłam się na dół, po czym usiadłam na kanapie. 2 minuty potem przyszedł mój brat.
- Co jest? - spytał. Matka zaczęła o dziwo spokojnie.
- Dzisiaj jest rozprawa. Wiecie, że będziecie wzywani na salę, dlatego chcę was uświadomić co macie mówić. Macie powiedzieć, że ze mną jest wam najlepiej jak z nikim innym...
- Chyba my wiemy co mamy mówić, a na pewno nie to.
- Słucham? - spytała się z niedowierzeniem.
- Mamo, ja... Ja może bym i tak powiedziała, gdyby było tak jak dawniej. Gdybyś tak dużo nie pracowała, zajęła się nami. Gdybyś wiedziała choć troszkę o nas, ale praca całkiem zajęła ci głowę. Przez nią rozwiodłaś się z tatą i przez nią teraz o nas walczyć... Jaa... ja chyba będę za tym byśmy mieszkali u taty...
- Ja też. Scarlett ma rację.
- Praca mi nic nie zrobiła! Jestem taka jak zawsze, a wy macie powiedzieć to co wam karzę!
- Tak? To ciekawe dlaczego babcia z dziadkiem się do ciebie nie odzywa..- powiedziałam i wstałam z kanapy. Założyłam jeansową kurtkę i trampki. Byłam już przy wyjściu gdy usłyszałam głos mamy.
- Scarlett! Wracaj tu! - nie posłuchałam. Wyszłam. Wyszłam na spacer i siedziałam w parku do tej pory dopóki nie zbliżała się godzina rozprawy. Nie wiem co Lucas zrobi, ale ja wiem jedno. Ja chcę mieszkać z tatą.
***
Rozprawa ciągnęła się niemiłosiernie. Czekaliśmy z Lucasem przed salą sądową. Wreszcie wywołali brata. Poszedł bez słowa, lecz wiem, że był zdenerwowany. Myślałam że to będzie trwać wieki. Wreszcie mnie wywołali. Wzięłam głęboki oddech i weszłam chwiejnym krokiem na salę. Podeszłam we wskazane miejsce.
- Proszę podejść do barierki i proszę się przedstawić. - powiedziała sędzia.
- Nazywam się Scarlett Smith, mieszkam w Bakersfield i tam chodzę do liceum. Mam 17 lat.
- Jak mam rozumieć jesteś spokrewniona z oboma stronami postępowania?
- Tak.
- Pouczam cię, aby twoje zeznania były zgodne z prawdą, inaczej grozi ci odpowiedzialność karna rozumiesz?
- Tak wysoki sądzie.
- A więc co wiesz o rozwodzie twoich rodziców?
- Wysoki sądzie wiem tyle, że rozwiedli się podczas mojego pobytu w Paryżu. Byłam tam na wakacjach, kiedy to się stało, jednak myślę, że tata planował to od dawna. Mama często chodziła zapracowana. Kiedyś była inna. Interesowała się mną i bratem, chodziła z nami na zakupy a jak byliśmy mali to się z nami bawiła. Odkąd mama dostała drugi etat tata zaczął nas wychowywać. Dla mamy liczyła się tylko nauka i nic więcej. Często mieliśmy zakazy, nie mogliśmy wychodzić do przyjaciół. Powodem było to, że nie siedzieliśmy przy książkach 24 godziny na dobę. Mama chciała żebyśmy oboje poszli na studia prawnicze, chociaż my mamy inne pasje. Tata długo tego nie wytrzymał i złożył pozew.
- Dobrze. Tyle wystarczy w tej sprawie. Jeszcze mam do ciebie jedno pytanie. A właściwie dwa. Skoro mówisz tak o swojej mamie kto cię puścił na wakacje do Europy?
- Tata. Mama od tego czasu się w ogóle ze mną nie kontaktowała.
- I jeszcze jedno. Z kim chciałabyś zamieszkać? - myślałam długo. Zawahałam się przez chwilę po czym odzyskałam głos.
- Najbardziej... Najbardziej bym chciała zamieszkać z obojgiem rodziców. Żeby było tak jak dawniej. Ale jeśli mama nie chce się zmienić to jasne że z tatą. Z tatą jest inaczej. - zerknęłam na tatę a on posłał mi uśmiech w stylu 'było dobrze'.
- Możesz usiąść - usiadłam na miejsce -Wysoki sąd zamyka rozprawę. Wynik zostanie ogłoszony po naradzie.
Czekaliśmy na sali na sąd. Wszyscy. Matka posyłała mi wściekłe spojrzenia. Lucas miał grobową minę. Nie wiem co mówił, ale się dowiem. Minuty ciągnęły się niemiłosiernie.
- Proszę wstać sąd idzie. -  'Nareszcie' pomyślałam. Lecz jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować. Nie wiedziałam co będzie dalej.

_____________________
Trzynastka za nami! Moim zdaniem najgorszy rozdział ale dobra xD To tyle co do rozdziału. Wszystkim ogólnie bardzo dziękuję za aż 19 (!) komentarzy pod dwunastym : ) Wiem, że niektórzy tego rozdziału nie mogli się doczekać a więc przepraszam że tak długo to trwało xD
Następny rozdział będzie jak będzie tutaj... 17 komentarzy :D Daliście radę wcześniej to i teraz dacie! ♥ Wierzę w Was :D
Dzięki za wejścia i za komentarze :D Trzymajcie się!
@viktoriaa_m

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 12

Na początku chciałabym wszystkich poprosić, abyście zagłosowali w ankiecie, która się znajduje po lewej stronie :D A teraz miłego czytania :D
_______________________________________________________________________
Odłożyłam telefon ze łzami w oczach.
- Kochanie co się stało? - ja tylko na te słowa wtuliłam się w ramiona Justina i zaczęłam szlochać. Nic nie mówił. Czekał na odpowiednią chwilę. W końcu się zmotywowałam.
- Wyjeżdżam. Mama wyrzuciła ojca z domu jak dostała pozew rozwodowy. Mieszka na razie u mojego wujka, ale zaskarża ojca, że przejmie opiekę nade mną i Lucasem. Dzwonił prawnik taty. Jutro ja i Lucas mamy stawić się w Californi. Justin wiesz co to znaczy? Ja wyjeżdżam! - znowu się rozszlochałam tylko, że głośniej. - Mama wysyła groźby pod adresem taty i Lucasa. Mnie nie ma w kraju więc jeszcze mnie oszczędza... - wybełkotałam.
- Scarlett, będzie dobrze skarbie zobaczysz.
- Nic nie będzie dobrze! Jestem w miescie miłości, z tobą, osobą którą naprawdę kocham i nie chcę się rozstawać, jutro mam wyjechać i już tu nie wrócę. W dodatku matce coś odwaliło i chce mnie zabrać, co będzie oznaczało koniec spotkań z tobą, Alyssą i Mike'm! To jest koszmar! A po za tym stracę osobę, którą kocham. Ciebie. - mówiąc to nadal szlochałam.
- Nigdy mnie nie stracisz. - powiedział przez zaciśnięte zęby chłopak. - Nigdy. Jutro jadę z tobą.
- Nie możesz. Matka by szału dostała i wykorzystała to przeciwko tacie. Po za tym jutro masz bardzo ważny wywiad Justin. Nie możesz zrezygnować. - powiedziałam i pocałowałam go w czoło.
- Przyjadę do ciebie jak będę najszybciej mógł. Nigdy cię nie opuszczę. O której wyjeżdżasz?
- O 12. W samo południe. Twój wywiad będę oglądała w samolocie. - pokiwał smutno głową a z jego oczu poleciały pojedyncze łzy.
- Skarbie, nie płacz. Wystarczy że ja płaczę. Nigdy nie zapomnę naszego spotkania i tego co nas spotkało w Paryżu. Cieszę się, że cię spotkałam i nigdy nie będę żałowała tego co przeszliśmy. Kocham Cię i nigdy nie przestanę. - powiedziałam.
- Ja też Cię kocham i nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził. Zawsze będziesz bezpieczna. - objął mnie i położyliśmy się na łóżku.
- All along in my room Waiting for your phone call to come soon - zaczął nucić. Zamknęłam oczy. -  For you, oh, I would walk a thousand miles To be in your arms holding my heart ,Oh I, oh I, I love you And everything's gonna be alright, be alright. - nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Obudził mnie delikatny pocałunek w policzek. Otworzyłam powoli oczy. Byłam nadal wtulona w Justina.
- Kochanie... - powiedział powoli Justin. - wybacz, że cię budzę.... Nie chciałem tego, bo tak słodko wyglądasz kiedy śpisz - w tym momencie złożył pocałunek na moich ustach. Delikatny, taki jak lubię. - ale chyba musisz się pakować... Jest 7 godzina, a za 5 godzin wylatujesz... - zrobił bardzo smutną minę. Nie widziałam u niego jeszcze takiej. Był zamyślony, a jednocześnie stłumiony, jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem, ale powstrzymywał się tylko dla mnie bym ja się nie rozkleiła. Przytuliłam się mocno do niego.
- Dziękuję.
- Mała za co mi dziękujesz?
- Za chwile spędzone z tobą. Nigdy ich nie zapomnę. - pocałowałam go lekko. - Just, jak chcesz to jeszcze śpi ja idę się zbierać.
Wstałam z łóżka a on za mną.
- W żadnym wypadku. miałbym stracić chwile spędzone z Tobą? Nie. Chodź spakujemy cię. - powiedział i wziął mnie za rękę. Kiedy już w pełni był przygotowany mój bagaż podróżny i podręczny, Justin wyniósł je do salonu, w którym siedziała Alyssa z Mike'm. Pewnie już wrócił. Może i wyglądam na egoistkę, ale w tym momencie nawet mnie nie obchodziło co zaszło między Mike'm a Lissą.
- Wyjeżdżacie gdzieś? - nie wytrzymałam. Rozbeczałam się i szybko pobiegłam do łazienki. Wyjeżdżacie. Razem. Nie. To mnie bolało. nie chciałam zostawiać tu tak ważnego dla mnie. Tak wiem. Po co beczę? Przecież na pewno się spotkamy. No właśnie nie jestem tego taka pewna. Nie powiedziałam Justinowi wszystkiego. Nie chciałam go martwić, albo miałam może jednak troszkę nadziei, że się uda wygrać proces tacie. Podobno mama wygrywa. Zależy teraz wszystko od nas. Jeden zły krok... Nie chce o tym myśleć. Ogarnęłam się. Justin ma rację. Każda chwila spędzona z nim jest warta miliony. Wyszłam z łazienki. Chyba tłumaczył dlaczego wyjeżdżam. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Alyssa podeszła do mnie i przytuliła mnie najmocniej jak umiała. Odwzajemniłam uścisk.
- Al...- zaczęłam zachrypniętym głosem. - Gdzie jest Matt?
- Matt? To kompletny cham. My mieliśmy tutaj szczęśliwe wakacje a on... On... - nie chcę o tym mówić. Kazałam mu się wynosić. Zresztą ty jesteś najważniejsza w tej chwili. Ty i Justin.
- Alyssa, pozwól że wezmę Scarlett na spacer. - spojrzałam się na Justina podejrzliwie. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z budynku.
- Justin, gdzie idziemy?
- W miejsce, którego nie zdążyłem ci pokazać.
Po jakimś czasie doszliśmy do wielkiego budynku. Była to arena. Wielka. Weszliśmy do środka. Dziwnym trafem Just miał do tego klucze. Spojrzałam się na niego, a on zaczął mi wszystko tłumaczyć.
- To jest scena, na której zagrałem swój pierwszy koncert w Paryżu. Scena, która dla mnie wiele znaczy. Pierwszy koncert w Europie. Za tydzień mam zagrać tu kolejny koncert, a mam klucze dlatego, że wiedzą jakie to miejsce jest dla mnie ważne. Ufają mi. Musiałem ci to pokazać. Czułem taką potrzebę. Chciałem, żebyś wiedziała co dla mnie jest ważne. - wziął mnie za rękę i poszliśmy na scenę. Usiedliśmy na samym środku. Objął mnie ręką a ja położyłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak w ciszy. Rozkoszowaliśmy się sobą. Te chwile były dla mnie cenne jak nie wiem co. Justin zaczął śpiewać Overboard. Ja do niego dołączyłam.
- Mała mam pomysł. Tylko trzeba szybko to zrealizować. - powiedział kiedy kończyliśmy.
- Noo?
- Ile ci zostało do odlotu?  - spojrzałam na zegarek.
- Ymm... 4 godziny.
- Chodź. Byle szybko. - powiedział uśmiechnął się w swoim stylu. W moim ulubionym stylu. W tym łobuzerskim... Pocałował mnie szybko w usta i pobiegliśmy do wyjścia. Wsiedliśmy w pierwszą lepszą taksówkę. Just podał adres i pojechaliśmy na miejsce. Był to zwyczajny budynek. O dziwo Just i do tego miał klucze. Weszliśmy do środka i od razu skierowaliśmy się do pokoju o dziwnych drzwiach. Weszliśmy. Oniemiałam. Było to studio muzyczne.
- To będzie prezent. Ode mnie. - powiedział. Objął mnie w pasie i mocno do siebie przycisnął, a nasze usta się spotkały.
- Kocham Cię Justin ale mamy jeden problem. Nie umiem śpiewać.
- Jak ty nie umiesz śpiewać to ja nie jestem sławny - powiedział ze śmiechem chłopak. Podszedł do sprzętu i wszystko nastawił. Po chwili weszliśmy za szklane drzwi. Zaczęła lecieć piosenka. Rozpoznałam ją. Oczywiście Overboard. Po chwili dołączył do mnie Justin. Kiedy skończyliśmy poszliśmy odsłuchać. Wyszło bardzo dobrze. Przynajmniej głos Justina.
- Kochanie... To niesamowite...
- Taaak... Masz niesamowity głos Scarl... - powiedział. Chciałam mu coś odpowiedzieć ale zamknął moje usta swoimi. Mogłoby to trwać w nieskończoność.  Oderwał się ode mnie. Wziął pudełeczko na płytę z półeczki. Zgrał naszą piosenkę na płytkę i włożył do pudełeczka. Wyjął swojego iPhona.
- Chodź mała zrobimy sobie zdjęcia. - Stanęliśmy obok siebie i wyszczerzyliśmy się w uśmiechu. Na następnym mocno się przytuliliśmy do siebie, a na jeszcze innym Justin pocałował mnie w czoło. Oboje mieliśmy wtedy zamknięte oczy. Na okładkę płyty wybraliśmy takie, najmniej 'nasze' abyśmy mieli troszkę prywatności. Wydrukowała je specjalna drukarka. Justin zrobił jeszcze egzemplarz dla siebie i mieliśmy nasze 'demo'. Stwierdziłam, że to śmiesznie brzmi.
- A teraz idziemy wywołać te zdjęcia. - powiedział z uśmiechem Justin. Wyszliśmy, pozamykaliśmy i przeszliśmy się do najbliższej galerii. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Kiedy weszliśmy do budynku, każdy pokazywał na nas palcami, lecz nikt do nas nie podszedł. Poszliśmy wywołać zdjęcia. Zdziwiłam się gdy Justin wziął dwa zdjęcia, na którym mnie całował w czoło w ciut większym rozmiarze. Po chwili przekonałam się dlaczego. Kupił też dwie wielkie antyramy, w które oprawiliśmy zdjęcia. Wyszliśmy ze sklepu, podziękowaliśmy i stanęliśmy na środku  korytarza w galerii.
- Just, dziękuję ci.
- Nie dziękuj. Obiecaj mi tylko że powiesisz sobie to zdjęcie na ścianie. Ja to samo zrobię z moim. Codziennie będziemy na siebie patrzeć. Codziennie będziemy wiedzieć że się jeszcze spotkamy.
- Obiecuję.  - przytuliłam go mocno i ruszyliśmy na jakieś dalsze zakupy.  - Just... wejdziemy tu?
Uwagę przykuła mi pewna bluzka. Weszłam do sklepu, a mój chłopak za mną. Wzięłam bluzkę i poszłam od razu do przymierzalni.
- I jak?- zapytałam się Justina gdy już miałam bluzkę na sobie. Ten tylko parsknął śmiechem.
- Kochanie, przecież ja wiem, że mnie kochasz. - powiedział po czym mnie mocno do siebie przytulił. Bluzka była fioletowa z napisem "I ♥ JB".
- Wiem, że wiesz, ale ją kupię i założę na lotnisko. - powiedziałam. Przebrałam się i od razu poszłam z Justinem do kasy. Sprzedawczyni gdy tylko zobaczyła Justina i koszulkę którą kupiłam patrzyła się na nas jak na idiotów, ale nic nie powiedziała. Ja powstrzymałam się ledwo od śmiechu, ale gdy tylko wyszliśmy ze sklepu, śmiało nim wybuchnęłam, a Justin zrobił to samo.
- Ty widziałaś jej minę? - spytał ze śmiechem. Ja potwierdziłam to ruchem głowy.
- Chodź wracajmy. Mało czasu zostało. - wróciliśmy do hotelu. Przebrałam się szybko w nową bluzkę. Założyłam do tego czarne trampki, i jasne rurki. Do pokoju wszedł Justin.
- Masz kochanie. - po czym założył mi swoją full cap. Ja wyjęłam z szuflady mały prezent dla niego.
- Pamiętaj o mnie. - powiedziałam i dałam mu ozdobioną ramkę z moim zdjęciem. Przytulił mnie jak najmocniej umiał.
- Dziękuję skarbie. Chyba musimy już jechać. Zadzwonię po Kenny'ego.
- Ja w tym czasie poszłam pożegnać się z moimi przyjaciółmi. To było dość łatwe. Wiedziałam, że za tydzień zobaczę się z nimi. Wreszcie wyszliśmy na zewnątrz. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na lotnisko. Cały czas trzymaliśmy się za ręce. Niestety nadszedł koniec drogi. Byliśmy na lotnisku. Poleciały mi łzy z oczu. Justin momentalnie mnie przytulił.
- Nie płacz. Zobaczymy się jeszcze. - powiedział po czym wyszliśmy z samochodu. Kenny szedł za nami z bagażem. Czas było się rozstać. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na szyję Kenny'emu.
- Dziękuję Kenny. Jesteś wielki. - powiedziałam a on mnie uścisnął.
- Maleńka, jeszcze się spotkamy - rzucił na pożegnanie. Pobiegłam do Justina. ryczałam już jak nie wiem co. Justinowi też poleciały łzy z oczu. Przytulaliśmy się ponad 5 minut.
- Kocham Cie Justin.
- Ja ciebie też mała.
Pocałował mnie. Tak jeszcze nigdy mnie nie całował. Zachłannie namiętnie ale delikatnie. Nagle usłyszałam głos, który mówił żeby się stawić na odprawę. Przytuliłam jeszcze raz Justina.
- Muszę iść. Źle wyszło... To bardzo boli... Ale wierzę że się jeszcze spotkamy.
- Ja też. To będzie szybciej niż myślisz.
- Pa Justin. - pocałowałam go, po czym ruszyłam na odprawę. Beczałam. Zjawili się paparazzi, ale miałam ich gdzieś. niech robią zdjęcia. Już mi jest wszystko obojętne.
(oczami Justina)
Scarlett szła na odprawę. Z moich oczu płynęły łzy. Scarl miała rację. To trudne. Zobaczyłem jak nagle z nikąd wyłaniają się paparazzi. Chciałem biec do mojej Scarlett, ale powstrzymał mnie Kenny.
- Nie Justin. - złapał mnie za ramię. - Nie, to nic nie da. Będzie jeszcze bardziej płakać.
Miał rację.  Odeszliśmy w ciszy do samochodu. Może nie zupełnie w ciszy. Wszędzie rozbrzmiewały dźwięki fleszy aparatów. Cały świat będzie widział jak ronię łzy. Ale w słusznej sprawie. Każdy by się tak zachował.
(oczami Scarlett)
Weszłam do samolotu.Usiadłam na swoje miejsce.
- Życzy sobie pani coś do picia?
- Nie dziękuję.
Założyłam czapkę od Justina i włączyłam moją MP4. Włączyłam odtwarzanie. Usłyszałam Time of our lives
Tyrone Wells'a. Piękna piosenka. Uroniłam łzy, ale to już nie było to co wcześniej. Płakałam, bo byłam szczęśliwa. Spotkało mnie coś, co nie spotyka każdego. To były najwspanialsze wakacje, które jeszcze trwają. Wykorzystam je dobrze. Najlepiej byłoby z nim, ale będzie dobrze. Poradzę sobie. Wiem, że on mnie wspiera.
________________________________
Z góry przepraszam za błędy!
Przepraszam, że tak krótko, ale nie wiedziałam w którym momencie przerwać. Mam nadzieję że się spodoba. Trochę smutny, wiem. Tak więc dziękuję za wszystkie wejścia, komentarze i obserwatorów :D Dziękuję Wszystkim co wyrażają opinię na temat bloga, w szczególności @Dzowit  :) Jej bloga znajdziecie także po lewo w rubryce "linki".
Chciałabym aby pod tym postem było 15 komentarzy. Wiem, że to wiele, ale chcę zobaczyć czy ktoś to czyta ; ) Następny rozdział dodam kiedy spełnicie moją prośbę : )
Dziękuję jeszcze raz  :)

@viktoriaa_m


czwartek, 12 lipca 2012

Rozdział 11

Justin schylił się do rodzeństwa.
- Czeeeeść! - przytulił każde z nich. - To jest Scarlett...
- Chodzis z nią ?  - nawet nie zdążył dokończyć bo przerwała mu Jazmyn.
- Taaak... - powioedział wolno Just.
- Fajna jeśt? - zapytał  Jaxon.
- Bardzo - odpowiedział z uśmiechem.
- Hej Scarlett... - powiedziała Jazmyn. Założyła swoje rączki do tyłu i zaczęła kołysać się z prawej do lewej.
- Hej Jaz. - uśmiechnęłam się do niej. Wyciągnęła do mnie rączki a ja ją wzięłam na ręce. - Hej Jaxon. - powiedziałam. Ten nic nie odpowiedział tylko wtulił się w ramiona Justina. Justin się cicho zaśmiał i pogłaskał brata po głowie.  W tym czasie weszła mama Justina.
- Justin co tak stoicie! Wejdźcie do salonu! - i poszła przodem a my z Justinem poszliśmy za nią. W salonie byli wszyscy.
- Cześć wszystkim! - przywitał się Justin.
- Justin! Nareszcie! Aaaa... Widzę że przyprowadziłeś do nas bardzo ładną damę... - powiedział jego dziadek.
- Dzień dobry - powiedziałam i uśmiechnęłam się do wszystkich.
- Tak. To jest Scarlett... - znowu nie zdążył dokończyć bo przerwała mu Jazmyn.
- Oni ze siobą chodzią! - wykrzyczała.
- Jazmyn! - oburzył się Justin.
- Nio cio? Plawda to jeśt nie?
- Tak Jaz, prawda, ale może ja to powinienem powiedzieć co? - cała rodzina wybuchnęła śmiechem. Przyglądałam się tej rodzinie i zrozumiałam, że pieniądze tu nie grają roli. Tu widać miłość. Nie tak jak u nas... Trochę zrzedła mi mina, co chyba zauważył Justin bo wziął mnie za rękę i mocno ścisnął. Uśmiechnęłam się automatycznie, ale szczerze.
- No to Scarlett, powiedz nam gdzie mieszkasz?  - zapytał tata Justina.
- Oho, zaczyna się. - powiedziała pani babcia, na co znowu wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Mieszkam w Californii. W Bakersfield. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- To co tu robisz? W Paryżu? - zapytał ze zdziwieniem.
- To długa historia. Właściwie to przyjechałam na Justina koncert. Ale nie byłam jego fanką. Moja przyjaciółka Alyssa kocha go ponad wszystko. Załatwiła bilety i razem z naszym przyjacielem przlecieliśmy do Paryża, ponieważ w USA już nie było żadnych biletów na koncert. Ale Justina poznałam wcześniej niż miałam go zobaczyć, a właściwie to zawdzięczam to jego suwakowi od bluzy - zaśmialiśmy się z Justinem.
- A czym się zajmują twoi rodzice? - Justin jakby wyczuł moment ścisnął moją rękę mocniej. Nam obojga mina posmutniała, albo byliśmy zakłopotani ale wzięłam się w garść i odpowiedziałam na pytanie.
- Mama jest prawnikiem a tata ma mały sklep. To znaczy więcej czasu spędza w domu, bo ma pracowników.
- Czyli masz bardzo dobry kontakt z obojgiem rodziców. Pewnie jesteście typową rodziną w USA jak my.
- Nie zupełnie. Moi rodzice rozwodzą się.
- O przepraszam... Nie wiedziałem...
- Nic się nie stało panie Bieber. Tata chyba miał to już dawno w planach. Mama próbowała mnie wychowywać sama, ale tata jej się sprzeciwiał. Ale chyba nie był na tyle odważny żeby jej to powiedzieć. Ten wyjazd tu... chyba zadecydował o wszystkim... Mama nie pozwoliła mi jechać, ponieważ uważała że szkoła jest ważna mimo tego, że został jeszcze tylko tydzień a ja miałam wszystko pozaliczane. Kiedy mamy nie było w domu, tata i ja zdecydowaliśmy że pojadę dla Alyssy. Mimo tego, że się rozwodzą jestem wdzięczna tacie, bo bez niego nie poznałabym najwspanialszego chłopaka na świecie, takiej kochającej się rodziny, ani tych przesłodkich urwisów - jak zwykle poleciały mi łzy ale chyba ze szczęścia. Uśmiechnęłam się. Mimo tego Justin mnie przytulił.
- Scarlett nie płać...  - powiedział Jaxon. Wzięłam go na ręce i otarłam moje łzy.
- Ale ja nie płaczę. Ja tylko tak bardzo się cieszę że cię znam wiesz? - powiedziałam a chłopczyk się do mnie przytulił. Justin patrzył z zafascynowaniem. Miał wyraźny uśmiech na twarzy.
- Ale zaraz.... Powiedziałaś że nie byłaś fanką Justina?
- Jeremy wystarczy! - krzyknęła Pattie na co znowu wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Scarlett przepraszamy ale Jeremy tak to już ma w swojej tradycji... - powiedziała babcia mojego chłopaka.
- Naprawdę nic się nie stało. Zostałam uprzedzona - powiedziałam i wyszczerzyłam się do wszystkich. - A tak serio to nie byłam i nadal nie jestem fanką gwiazdy pop. Jestem fanką Justina tego tam w środku.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do Justina. On odwzajemnił uśmiech.
- Chodźcie bo już obiad gotowy! - powiedziała Pattie. Byłam jej szczerze wdzięczna. Usiedliśmy przy stole. Ja oczywiście koło Justina. Zjedliśmy obiad, który był pyszny! Oczywiście żartowaliśmy, gadaliśmy i opowiadano mi o dzieciństwie Justina. Wszystko było takie fajne.. .Nie tak jak u mnie w rodzinie. Jazmyn chyba się do mnie przyzwyczaiła, bo od razu po obiedzie przyszła do mnie na kolana. Kocham to dziecko!
- Jaz, Jaxon chcecie iść na spacer? - zapytał Justin.
- A Scarl teź pójdźie...? - zapytała Jazmyn.
- No oczywiście że tak! Spacer bez Scarlett? Phi! - wszyscy wybuchnęli śmiechem razem ze mną.
- No tio taak! - powiedziało rodzeństwo.
- No to idźcie się szykować - powiedział Justin.Kiedy malce były już gotowe wyszliśmy na spacer.
- Zabiorę Cię w magiczne miejsce - szepnął mi do ucha Justin po czym się uśmiechnął i pocałował mnie w skroń. Ja się uśmiechnęłam i objęłam Justina w talii a on mnie ramieniem. Szliśmy tak przez całą drogę trzymając Justina rodzeństwo za rękę. Wreszcie doszliśmy do 'magicznego' miejsca.
- Jejj... - powiedziałam i spojrzałam na słynną wieżę Eiffla.
- Ja widziałem już ją milion razy. Pomyślałem, że... Spodoba ci się... - powiedział ściskając mnie za rękę.
- Cudnie tu...
- Justiiiin...? - spytała Jazmyn.
- No?
- My idziemy do fontanny!
- Ale Jaz... Nie macie ubrań jakbyście byli zmoczeni! - powiedziałam i uśmiechnęłam się do dziewczynki.
- Ależ idźcie! - powiedział Just. - My będziemy na schodach.
Spojrzałam się na niego pytająco.
- Wiem jak zawsze jest i chciałem mieć chwilę spokoju więc wziąłem im zapasowe ubrania. - powiedział do mnie i pociągnął za sobą.
- Chodź tu do mnie. - powiedział i usiadł na schodach a mnie przyciągnął do siebie na kolana. - Wiesz jak cię straaaaaasznie kocham?
- No nie wiem... - odparłam śmiertelnie poważnie. Na to on zdjął ręce z moich nóg ujął moją twarz w swoje dłonie i mocno pocałował. Nie opierałam się takiej przyjemności tylko odwzajemniłam jego słodki pocałunek. Złapałam ręką jego włosy i jeszcze mocniej przyciągnęłam do siebie. Nagle on przestał mnie całować.
- Co jest?
- Zapomniałem że jest tu Jazy i Jaxon... - odwróciłam się w stronę w którą się patrzył. Szybko wróciłam do niego wzrokiem i zaczęłam się śmiać. - Przepraszam Justin, ale w tym czarnym podkoszulku wyglądasz naprawdę... - w tym momencie dałam mu całusa w usta - prześlicznie.
- A ty za to jesteś zawsze śliczna . -powiedział i uśmiechnął się do mnie.
- Myślę, że czas zawołać maluchy i ich przebrać zanim się przeziębią - powiedziałam nie odrywając od niego wzroku.
- Myślę że masz rację . -powiedział i wstaliśmy. Zawołaliśmy dzieciaki i po ich małej rewii mody postanowiliśmy wracać do domu. Gdy byliśmy już przy samym domu dostrzegliśmy paparazzich. Zaczęliśmy z Justinem pozować do zdjęć, co było głupie, ale i śmieszne. Nie obchodziły nas plotki dlatego też nic sobie z tego nie robiliśmy. Po sesji zdjęciowej wróciliśmy do domu.
- No nie! Dzieciaki znowu wchodziły do fontanny?! Przecież się pozaziębiają! - powiedział Jeremy.
- No co ty tato! Jest 34 stopnie w cieniu!
- Serio? Chyba za długo oglądałem Słoneczny Patrol. - nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu.
- No to my chyba już będziemy się zbierać. - powiedział Justin.
- Nie zostaniecie na kolację?- zapytała Pattie.
- Nie naprawdę proszę Pani. Dziękujemy za wspaniały dzień i dziękuję za to że mogłam was poznać. Jesteście państwo wspaniałą rodziną!
- Scarlett, jeśli byś miała jakiś problem albo chciałabyś pogadać to dzwoń - powiedziała mama Justina, podała mi numer swojego telefonu i mocno przytuliła.
- Dziękuję powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. - Do widzenia.
- Do zobaczenia Scarlett! - powiedział dziadek mojego chłopaka. Pożegnałam się ze wszystkimi a szczególnie z maluchami i wyszliśmy. Tak strasznie będę za nimi tęsknić! Dojechaliśmy do mojego hotelu.
- Justin wejdziesz jeszcze na chwilę?
- Tylko na chwilę? - zapytał się ze smutkiem.
- A możesz na caaałą noc? - zapytałam ze śmiechem.
- Yyyy... zaraz będę mógł. - powiedział i wykonał jeden telefon. Pewnie do Pattie. - No i załatwione. Mama mówi że dzieciaki się pytają kiedy wrócisz. - powiedział ze śmiechem.
- No to się okaże. - powiedziała i weszliśmy do hotelu. - Cześć wszystkim!
- Cześć Scarlett! - powiedział Matt. - Jak dawno Cię nie widziałem!
- Maatt! Miło że jesteś! - powiedziałam - to jest mój chłopak Justin.
- O matko! Ty chodzisz z Bieberem! Scarlett... No no no! Takiej to ja Cię nie znałem.
- Matt daj im spokój. - powiedziała Al. - Zjecie z nami?
- Nie, chyba sobie zamówimy pizzę. - powiedział Justin.
- Dobry pomysł. - powiedziałam i poszłam zamówić jedzonko. Siedzieliśmy wszyscy w salonie i rozmawialiśmy gdy po chwili przyszło zamówienie. Zanim udaliśmy się z Justinem do mojego pokoju zapytałam się Al.
- Mike jeszcze nie wrócił?
- No niee... Dziwne... - powiedziała Al.
- Niekoniecznie - mruknęłam pod nosem. Just tylko się zaśmiał. Poszliśmy do pokoju. Otworzyliśmy pizzę.
- Mmmm... - mruknęłam rozkoszując się zapachem. - Moja ulubiona...
- No to masz - powiedział Justin. Wziął kawałek pizzy i podał mi. Ja ugryzłam kawałek, który mi podał.
- Szkoda że nie mamy spaghetti... - powiedziałam z zawodem.
- Możemy to zrobić bez spaghetti. - powiedział po czym uśmiechnął się i nachylił się nade mną. Pocałował mnie, ale inaczej niż zwykle. Nachylił się jeszcze bardziej. Skutkiem tego było że wylądowałam na podłodze, a on był nade mną. Mimo tego nie przestał mnie całować. To było namiętne, tak jak ja lubiłam. Zszedł pocałunkami do szyi, po czym znów powrócił i odszukał swoimi ustami moje. Przygryzłam mu wargę a on się tylko uśmiechnął. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Proszę nie odbieraj... - powiedział cicho Just i znów mnie pocałował. Oderwałam się mimo, że chciałam się jego posłuchać. Sięgnęłam po telefon.
- To może być ważne. - odebrałam. - Tak słucham?
- Scarlett Izabella Smith? - zapytał się rozmówca. - Mam dla Pani bardzo ważną sprawę.
Zaczął mówić. Z czasem w moich oczach pojawiły się łzy, aby za chwilę wypłynąć na policzki.
______
No to jedenastka za nami :D Nie wiem Czy będzie wam się podobać no ale... Z góry przepraszam za błędy i że rozdział jest taki krótki i nic się w nim nie dzieje. Moim zdaniem jest nie za fajny : / Ale w następnym się postaram :D
Dziękuję za wszystkie komentarze :D
Ten rozdział wynosi taką samą stawkę. 10 komentarzy = nowy rozdział.
Dziękuję Wam że przekroczyliśmy już 1000 wejść! Cieszę się że blog odnosi sukcesy ale to tylko dzięki Wam! Jeszcze raz dziękuję.
Chcecie kolejny rozdział? ----> komentarz :D 
Aha no i na zakończenie....Happy Skyscraper Day! :D 
@viktoriaa_m

sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 10

W drzwiach stanęła dziewczyna średniego wzrosu. była ubrana skromnie, jednak miała styl, który mi się podobał. Przywitała się z Justinem.
- To jest moja dziewczyna Scarlett. - Just wskazał na mnie, a my sb podałyśmy dłonie. - A to jest nasz przyjaciel Mike.
Spojrzałam na Mike'a. Ten się trochę zmieszał, ale podał rękę Lisie.
(oczami Mike'a)
Co będę obijał w bawełnę? Była to piękna dziewczyna o rudych włosach. miała śniadą cerę oraz piegi, które pięknie zdobiły jej twarz. Ubrana była skromnie, ale mi się podobało. Przywitała się ze Scarl i Justinem.
- A to jest nasz przyjaciel Mike. - powiedział Justin. Speszyłem się, ale zachowałem resztki rozumu i podałem dziewczynie rękę.
- Hej. - uśmiechnąłem się do niej. Odpowiedziała mi tym samym.
- Chodźcie do środka! - powiedziała Lisa. Zaprowadziła nas do salonu. Był to zwykły salon jaki znajduje się w typowym domu w USA. Usiedliśmy na kanapie i fotelach. Jak się spodziewałem Scarl i Just siedzieli obok siebie i trzymali się za ręce.
- Jej Justin nie sądziłam, że kiedyś znajdziesz sobie dziewczynę - zaśmiała się lisa.
- Taki brzydki chyba nie jestem. - odparł ze śmiechem.
- Dobra wiecie co? Wybierzcie film, a ja pójdę przygotować coś na wieczór.
- Pójdę z Tobą - powiedziałem.
(moimi oczami)
Spojrzałam na Mike'a. Z tego co zobaczyłam kątem oka Justin też to zrobił. Kiedy wyszli wymieniliśmy z Justinem spojrzenia.
- Just, czy ty myślisz, że coś z tego będzie?
- Po tym jak on na nią patrzy to myślę że tak. Ale wiem też, że Lisę parę tygodni wcześniej rzucił chłopak więc wątpię, żeby tak szybko 'wyzdrowiała'.
W tym momencie usłyszeliśmy śmiechy dochodzące z kuchni. Spojrzałam się na Justina a on wyglądał na zdezorientowanego. Zaśmiałam się na widok jego miny.
- Jednak dziewczyna nie próżnuje - powiedziałam ze śmiechem. W odpowiedzi dostałam całusa w usta. Do pokoju wszedł Mike z Lisą, którzy nieśli różne przysmaki a my momentalnie oderwaliśmy się od siebie.
- To jaki film oglądamy?
- Co powiecie na armagedon? - wątek miłosny a do tego akcja, wrażenia i emocje...
- Stoi - nie zdążyłam dokończyć, bo chłopcy równocześnie mi przerwali. Do pokoju przyszła mama Lisy, która kazała abyśmy wszyscy ją nazywali ciocią Madge.
- Dzieciaki, ja wychodzę na babski wieczór do Leny. Wracam jutro po południu. I grzecznie mi tu! Bawcie się dobrze.
- Paa ciociu Madge. - odezwali się wszyscy oprócz Lisy, a ciocia wyszła. Zaczęliśmy oglądać film. Nie obyło się bez śmiechu, obmawiania  wszystkich bohaterów z Lisą oraz łez,. Polubiłam Lisę. Naprawdę jest fajna. Teraz wiem co miał na myśli Justin. Po filmie zamówiliśmy pizzę i wszyscy razem zaczęliśmy się nią delektować. Oczywiście Mike z nową koleżanką strasznie się zaprzyjaźnili także posłałam Justinowi znaczące spojrzenie.
- Yyy... Lisa wiesz co? My to chyba już pójdziemy... Coś mnie głowa zaczęła boleć. - Powiedział Just.
- Już Ci pokazuję Twój pokój. - odparła.
- Ja pójdę z nim. - odparłam. - Mam w torebce leki n  różne bóle, powinny mu pomóc.
Spojrzałam na Mike'a który zrobił się troszkę czerwony. Wyszliśmy z salonu. Lisa zaprowadziła nas do pokoi. Mój znajdował się na przeciwko Justina, lecz weszłam do jego pokoju. No przecież miałam mu dać 'leki'.
- To już wiecie gdzie są wasze pokoje, ja wracam do gościa - powiedziała i puściła do nas oko, po czym wyszła z pokoju.
- No to jesteśmy sami  - powiedział z uśmiechem Justin. - to co robimy?
- Yyyy...? Ty masz iść spać? Boli cię głowa - powiedziałam i usiadłam koło niego. On mnie objął a ja położyłam głowę na jego ramieniu.
- Scarl, wiesz jak ja cię kocham? Nie wiem co bym bez ciebie zrobił... Gdyby nie mój suwak... Nie miałbym cię tutaj przy sobie...
- Wiem Justin. Przepraszam że się na ciebie tak wydarłam jeśli chodzi o ten suwak. Myślałam, że jesteś kolejnym kretynem, który myśli że może wszystko. Myliłam się. - nie odpowiedział tylko pogłaskał mnie ręką po głowie. Uwielbiałam gdy to robił. Kochałam gdy na mnie patrzył. - Justin ja nie wiem, co by było gdybym cię nie spotkała. Pewnie nadal byłabym obojętna na ciebie.
- A ja bym był samotny bez tej jedynej osoby, którą mogę pogłaskać po głowie, po to aby to jej sprawić przyjemność. - powiedział po czym pocałowałam go w usta. Odwzajemnił pocałunek. Było tak jak zwykle. Motylki w brzuchu i w ogóle. Uwielbiałam gdy to robił.
(oczami Justina)
Kochałem ja ponad wszystko. Uwielbiam jej śmiech, sposób w jaki mówi. Uwielbiam kiedy się złości, ale też kiedy ma świetny humor. Teraz wiem, że jest moja i tylko moja. Nigdy jej nie zostawię. Nigdy.Jest za ważna dla mnie abym coś zmienił. Nic nie chcę zmieniać. Mogłoby to trwać wiecznie. Całowałem teraz jej ciepłe, miękkie usta. Miały lekki smak truskawki od pomadki. Przygryzłem moimi ustami jej dolną wargę na co ona lekko się uśmiechnęła i od razu wtuliła w moje ramiona.
- Kocham cię Justin. - powiedziała, po czym pocałowała mnie w policzek.
- Mała ja ciebie bardziej. - powiedziałem z uśmiechem. Kocham do niej mówić w ten sposób. Jest ona ważna dla mnie ponad wszystko! Cokolwiek zapragnie... Zrobię dla niej wszystko. nigdy nie poznałem jeszcze kogoś tak wspaniałego. Nigdy takiego czegoś nie doznałem
- Scarl, złotko a chciałabyś może poznać moje rodzeństwo?
- Coo? - powiedziała i wyrwała się z uścisku.
- Noo.. Pojechalibyśmy z nimi do mojej mamy na obiad, wszyscy by cię poznali osobiście i tak dalej. Bo wiesz trochę głupio, żeby dowiedzieli się o nas z telewizji.
- No tak. - przyznała mi rację.
- To jak mała? Jedziemy jutro na obiad? Jutro niedziela i tak chyba nie mamy nic lepszego do roboty nie?
- No dobra - powiedziała z uśmiechem. - Jutro jedziemy na obiad. - Spojrzała na zegarek. - Kurczę już po północy. Wiesz co? Pić mi się chce. Zejdę może na dół do kuchni po szklankę wody.
- Pójdę z tobą. - powiedziałem i objąłem ją od tyłu. - nie chcę cię stracić choćby na taką małą chwilę. - powiedziałem ze śmiechem i pocałowałem ją w głowę. Zeszliśmy na dół i gdy przechodziliśmy przez salon zobaczyliśmy Mike'a i Lisę śpiących w salonie. Trzymali się za ręce.
- Scarl, chyba mamy zakochanych. - powiedziałem i wziąłem ją za rękę. - Chodź po wodę i idziemy spać.
Wzięliśmy od razu ze szklanką całą butelkę. Wróciliśmy na górę. Scarl chciała iść do swojego pokoju, ale ja jej na to nie pozwoliłem. Spojrzała się na mnie pytającym wzrokiem.
- Dzisiaj śpisz ze mną mała. - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Ona się tylko uśmiechnęła. To mi wystarczyło.  Położyliśmy się do łóżka. Dostałem jeszcze całusa na dobranoc.
- Dobranoc Just. Kocham cię.
- Ja ciebie też mała. Śpij dobrze. - po tych słowach oboje zasnęliśmy.
***
Obudziłam się w ramionach Justina. Mieliśmy splecione dłonie. Zaczęłam intensywnie myśleć. Jak będzie na dzisiejszym obiedzie? Czy mnie polubią? A jeśli mama Justina będzie coś do mnie miała? A jak zareagują dziadkowie? moje rozmyślenia przerwał Justin składając pocałunek na mojej szyi.
- Dzień dobry kochanie - powiedział, a ja na mojej szyi wyczułam uśmiech.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do niego. - Just chyba trzeba wstawać.
- Coo? Po co? Źle ci tu? - powiedział.
- Nie, ale trzeba iść do kościoła. - powiedziałam. Co jak co, ale ja wierzę w Boga i co niedzielę chodzę do kościoła. Niektórzy powiedzą może że to głupie, ale ja nie nie wstydzę się swojej wiary.
- A nie możemy później?
- Justin mam ci przypominać, że później idziemy na obiad do twojej mamy?
- A taak. Dobra już idę. - powiedział. Ja wyszłam z łóżka i zaczęłam się szykować. Po jakiejśc godzinie wyszliśmy do kościoła. Po niedzielnej mszy wróciliśmy do Lisy. Właśnie jadła z Mike'm śniadanie. Przyłączyliśmy się do nich.
- No i jak tam gołąbeczki? - spytał Justin.
- Justin... - powiedziałam.
- No co? Mam kryć to, że widziałem jak się trzymali za ręce?
- Just!
- Przepraszam za to że jestem bezpośredni! - Mike i Lisa byli już tak czerwoni, że postanowiłam zmienić temat.
- No to co dzisiaj robicie? - spytałam.
- Chyba pójdziemy do kina. - odpowiedziała Lisa. - A wy?
- Idziemy na obiad do mojej mamy - odparł Justin.
- Hahhahaha - zaśmiała się Lisa. - A będzie tam twój tata?
- Noo.
- Scarl, przygotuj się na wyczerpujące pytania wujka Jeremy'iego.
- Dzięki Lisa - powiedziałam ze śmiechem, po czym wszyscy dokończyliśmy śniadanie.
Koło godziny 12 zaczęliśmy się szykować do rodziców Justina. Poszłam wziąć szybki prysznic. Wyszłam z łazienki i zastanawiałam się w co ubrać. Justin w tym czasie był w łazience. Wiem. Przeszukałam torbę, po czym znalazłam ją. Założyłam ją na siebie i dopasowałam do niej buty. Te na koturnie. Wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Tak jak lubił Justin. Wyszedł z łazienki w samym ręczniku  i stanął przyglądając się mi.
- Kochanie, wyglądasz prześlicznie. Wiedziałem, że wybór tej sukienki będzie słuszny. - powiedział po czym objął mnie w talii i pocałował namiętnie. Tak założyłam sukienkę, tę samą co mi kupił. Przerwałam nasz pocałunek.
- Justin ja też nie chciałabym tego kończyć, ale może jednak ubierzesz się co? Spóźnimy się. - Justin westchnął. Dostał jeszcze pocałunek w policzek, po czym poszedł się ubrać. O 13 wyjechaliśmy z domu.
- Justin boję się. - powiedziałam wprost.
- Czego mała? - odparł i pogłaskał mnie ręką po mojej nodze.
- Tego, że mnie nie zaakceptują.
-No co ty? Jak możesz tak myśleć? A w ogóle to po co ci ich akceptacja? Czy to ważne? Ważne że ja cię kocham. - W tym momencie złapał mnie za rękę. Nie puściłam go do samego końca drogi. Wreszcie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z samochodu. Justin złapał mnie za rękę i pocałował w policzek.
- No chodź. - powiedział po czym weszliśmy do domu.
- Maaaaamooooo! Już jestem! - na te słowa usłyszałam tupot małych nóżek.
- Justiiiin!!!!!!! - z jakiegoś pokoju ku nam biegła dwójka dzieci, a Just nadal trzymał mnie za rękę.
________________
No to tak. Komentarz do rozdziału - jest jaki jest. Będzie się działo troszkę później, ale zastanawiam się czy to aby nie był błąd wprowadzenie elementów z punktu widzenia Mike'a. Mieliście rację :D Zakochał się w kuzynce Justina :D
Z góry przepraszam za błędy  :D

Teraz chcę Wam podziękować. To już 10 rozdział. Nie spodziewałam się, że tak szybko pójdzie :D I jeszcze te 11 komentarzy pod 9! No kocham Was po prostu! A już nie długo 1000 wejść! Nie wiem jak dziękować! Nie sądziłam, że blog będzie miał takie sukcesy :D Dziękuję Wam! :D
To skoro jest już 10 rozdział to minimum 10 komentarzy ?:D

No i co bardzo było dla mnie ważne dodać ten rozdział 7 lipca :D Dzisiaj mija 3 lata odkąd pojawiło się ONE TIME. kiedyś było AYE AYE AYE a teraz jest SWAG SWAG SWAG. Ale i tak kocham One Time i pozostanie moją jedną z ulubionych piosenek :D Aha i nie patrzcie na godzinę bo jest zła. Nie dodaję rozdziałów o 3 w nocy xD obecnie jest 23.10 :D

Jestem dumna z Justina. to już 3 lata, a osiągnął takie sukcesy! Zaczynał jako 15 latek. Niesamowicie ten czas szybko leci! Naprawdę, jest on cudownym człowiekiem! #muchlove
@viktoriaa_m

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 9

Czekaliśmy pod teatrem na Kenny'ego. Kiedy przyjechał od razu wsiedliśmy na tylne siedzenia samochodu. Jechaliśmy jakieś 20. Nasze ręce były cały czas splecione. Rozmawialiśmy z Kenny'm, żartowaliśmy. Gdy dojechaliśmy pod mój hotel, wysiadłam pierwsza z samochodu a za mną zaraz Justin.
- Do zobaczenia Kenny! - powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć Scarl! - odpowiedział po czym zwrócił się do Justina. - Młody poczekać na ciebie?
- Nie dzisiaj Kenny. Do zobaczenia. - Ochroniarz patrzył na niego. Nie ukrywajmy, że był trochę zszokowany. Gdy pojechał od razu wybuchnęliśmy śmiechem i poszliśmy do mojego mieszkania. W salonie zastaliśmy Mike'a i Alyssę, którzy oglądali TV.
- Heej. - powiedziałam
- Siema. - odpowiedzieli prawie równocześnie.
- I jak udała się akcja? - zapytał Mike.
- Wisi mi to. - powiedziałam. - My idziemy oglądać film. - powiedziałam i weszliśmy z Justinem do mojego pokoju.
- To co oglądamy? Może Przypadek 39? - Powiedział z nadzieją mój chłopak.
- Just... Nienawidzę horrorów. - powiedziałam. -Mam chęć na komedię. Na przykład...  Narzeczony mimo woli!
Nie wyrobiłam ze śmiechu. Justin strzelił taka minę jakiej nigdy nie widziałam. Podeszłam do DVD, włączyłam płytę i usiadłam wygodnie na łóżku.
- No chodź tu do mnie. - powiedziałam. Nie odpowiedział. - No nie daj się prosić!
- No nie wiem...
- No prooooszę... - powiedziałam, po czym wstałam z łóżka, podeszłam do niego i dałam mu długiego buziaka w usta.  Objął mnie w talii. Oderwałam się od jego ust.
- To co? Przyjdziesz do mnie?
- Dobra. - powiedział i jeszcze raz mnie pocałował. Usiedliśmy na łóżku obok siebie. Od razu poczułam że coś, albo lepiej powiedzieć ktoś mnie przyciąga do siebie. Po chwili wylądowałam u Justina na kolanach. Spojrzałam się na niego pytająco.
- No co? Ty chciałaś film, a ja chcę ciebie. Proste. - powiedział i z uśmiechem pocałował mnie w policzek. Nie wyraziłam sprzeciwu. Oglądaliśmy film a ja za Chiny nie mogłam się skupić. Ciągle dostawałam pocałunki w szyje, policzek, ramiona. Justin głaskał moje włosy, plecy, brzuch.
- Justin nie mogę się skupić na filmie - powiedziałam odwracając się do niego przodem.
- A nie możesz się skupić na mnie? - powiedział całując mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek, ale za chwilę go przerwałam.
- Justin, proszę. Uwielbiam ten film. - spojrzał się na mnie. Chyba się obraził. - Just... Proszę...
Westchnął i mnie mocno do siebie przytulił. Film był niezwykle wzruszający, szczególnie pod koniec. Ale miałam przy sobie Justina. Uśmiechnęłam się na samą myśl.
- Kochanie, dlaczego się uśmiechasz w takim momencie?
- Kochanie bo mam ciebie. - powiedziałam się śmiejąc. Jego usta natychmiast wbiły się w moje. Ja odwzajemniłam pocałunek. Z czasem jego usta schodziły coraz niżej. Znalazły się na szyi. Ja bawiłam się jego włosami. W pewnym momencie zaczął rozpinać mi koszulę. Pozbył się jej również szybko jak ja jego bluzki. Znowu odnaleźliśmy swoje usta. Ja błądziłam po jego torsie a on przyciągał mnie do siebie jeszcze mocniej. Pochylił się nade mną. Skutkiem było, że leżałam pod nim. Zaczął zdejmować mi moje shorty. Kiedy się ich pozbył, do mojej świadomości zaczęła docierać pewna myśl. Co by było gdyby?
- Nie Justin ja nie mogę. - momentalnie się ode mnie oderwał.
- Przepraszam ja nie chciałem. Poniosło mnie. - usiadł normalnie na łóżku.
- Nie Justin. - usiadłam mu na kolanach i objęłam rękoma jego szyję. - To nas poniosło. Przepraszam.
Spojrzał się na mnie z uśmiechem. Kocham jak on na mnie patrzy w taki sposób. Z takim ciepłem. Z czymś takim, kto jeszcze nikt na mnie nie patrzył. Kocham jego czekoladowe oczy, i uśmiech, który widziałam każdego dnia.
- Kocham cię Just. - powiedziałam i przytuliłam się do niego jak najmocniej mogłam.
- Ja ciebie też księżniczko. - powiedział z uśmiechem i wtulił się w moje włosy.
- Dobra ja się idę umyć. - powiedziałam i wstałam z jego kolan. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i opłukałam twarz. Wróciłam do pokoju i zobaczyłam jak Justin śpi na moim łóżku. Zrobiłam mu zdjęcie. Nie mogłam się oprzeć. Wyglądał jak anioł. Co dziwne był to mój anioł. Na samą myśl się uśmiechnęłam.  Musiałam go obudzić. Wiem, że to głupie, ale wątpię żeby mu było wygodnie spać w bluzie i jeansach.
-Justin, kochanie wstań na chwilkę. - powiedziałam. W odpowiedzi usłyszałam tylko mruknięcie. - Justin proszę. Przebież się i pójdziemy spać. Razem. - powiedziałam po czym delikatnie pocałowałam go w szyję, a potem w policzek. Otworzył leniwie oczy.
- Just... Proszę cię skarbie idź się przebież. - powiedziałam.
- No dobra. - powiedział po czym dał mi buziaka w usta. Poszedł się umyć i przebrać a ja w tym czasie pościeliłam łóżko. Po chwili wrócił w dresach i bez koszulki.
- Mam nadzieję, że Mike się nie obrazi. - powiedział i puścił do mnie  oczko.
- A koszulki to już nie znalazłeś? - zapytałam się ze śmiechem.
- No wiesz.. W końcu będę przy tobie, więc po co mi koszulka? - spytał mnie i objął mnie w tali.
- No tak. - odparłam ze śmiechem. - Idziemy spać?
W odpowiedzi wziął mnie tylko na ręce i położył do łóżka. Sam wskoczyła zaraz za mną.
- Ale z ciebie wariat! - krzyknęłam.
- Jasne że tak. - odparł. - Bo zwariowałem z miłości do ciebie. - powiedział i z uśmiechem na twarzy mnie pocałował. Nasze głowy nadal się stykały. Nawet po pocałunku.Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Mogłoby to trwać bez końca. Jednak mimo mojej woli ziewnęło mi się.
- No mała, chyba czas spać. - powiedział Justin po czym położyliśmy się obok siebie. Żadnemu z nas to nie pasowało więc on wyciągnął rękę, aby mnie objąć a ja się położyłam na jego ramieniu.
- Dobranoc skarbie - powiedziałam. Dostałam jeszcze buziaka w policzek, po czym zasnęłam.
***
Rano obudziłam się bez Justina. Od razu wstałam i zobaczyłam na szafce karteczkę od Justina. "Kochanie, tak słodko spałaś, że nie chciałem cię budzić. Jestem w salonie. Nie martw się, nie zwiałem : )". Uśmiechnęłam się mimo tego, że jeszcze byłam totalnie zaspana. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i wyszłam z pokoju. To co usłyszałam zbiło mnie z nóg. W salonie grały dwie gitary. Justin i Mike. Nagle usłyszałam głos Mike'a jak zaczął śpiewać wersy Jadena w Never Say Never. Potem dołączył do niego Justin. Weszłam do salonu. Momentalnie przerwali grę.
- Hej mała. - powiedział Just, po czym wstał i pocałował mnie w policzek.
- Mike... - powiedziałam ostrożnie. To było fantastycznie!
- Ja też mu to powiedziałem, ale on mnie nie słucha.
- Ludzie ja gram tylko bo lubię. Nic więcej.
- A ja mam pomysł. mówisz, że to do bani. Nagramy filmik i wrzucimy na You Tube. Zobaczymy co powiedzą inni. - uśmiechnęłam się do Mike'a.
- Nie mam konta na yt. - odparł.
- Nie szkodzi. Ja mam. - wyszczerzył się do niego Justin.Nagraliśmy video i od razu wrzuciliśmy je do sieci. Mike zagrał i zaśpiewał U smile. Wyszło mu to świetnie. Nie czekając na opinie wyłączyliśmy komputer.
- Co powiecie na śniadanie? - zapytałam?
- Taaak... takie kanapeczki, jakbyś mogła zrobić i herbatkę...
- Tak Justin. Oczywiście, że zrobię. - uśmiechnęłam się do niego.
- Naprawdę?
- Jasne. Za pośrednictwem twoich rąk - wyszczerzyłam się do chłopaka. Zrzedła mu mina. Ruszyli się mimowolnie za mną do kuchni. Zrobiliśmy śniadanie. W tym czasie wpadła do nas z hukiem Alyssa.
- Nie uwierzycie! - krzyknęła.
- Noo?
- Matt przyjeżdża! Będzie tu dzisiaj! - Matt to jej chłopak. wspominałam już wcześniej że kocha ją że nie wiem co.
- Naprawdę? Świetnie!
- No ale chcielibyśmy dzisiaj spędzić wieczór sami... Będzie z tym problem?
- Al, a gdzie... - zaczęłam ale Justin mi przerwał.
- Żadnego - powiedział z uśmiechem. - Najpierw pójdziemy na pizzę, a później do mojej kuzynki Lisy.
Spojrzałam się na niego pytająco.
- Kochanie, zaprosiła nas wczoraj ale zapomniałem Ci powiedzieć.
- No dobra, ale ja nie wiem gdzie pójdę. - powiedział Mike.
- No z nami. Zapoznamy cię z Lisą. - powiedział Justin.
- Ale nie... - zaczął.
- Nie masz wyjścia. Właśnie jej wysłałem sms że przyjdziemy - wyszczerzył się Bieber.
- Dobra. No to jest ustalone! Ja muszę posprzątać i w ogóle wszystko przygotować! - krzyknęła Al i wyszła z kuchni.
- No to chyba wy chłopcy sprzątacie nie? - powiedziałam po śniadaniu i również wyszłam z pomieszczenia. Poszłam do swojego pokoju, gdzie wyszłam na balkon i zaczęłam się opalać na leżaku.
- Mogę się przyłączyć? - zapytał mój chłopak.
- Jasne. - powiedziałam, wskazując drugi leżak. Ten jednak wybrał mój.
- Yyyy...?
- No co? Chcę być blisko ciebie. Za bardzo cię kocham, żeby odejść na tak długo. - uśmiechnęłam się.
- Jasne.
- A udowodnić? - powiedział i nie czekając na odpowiedź dał mi całusa w usta. Jak zwykle ogarnęła mnie fala gorąca. Ale miła. Było nie ziemsko przyjemnie.
- Teraz wierzysz?
- Wierzę ci kochanie. - powiedziałam i pocałowałam go jeszcze raz.
***
(Oczami Mike'a)
To było dziwne, ale szykowałem się na to wyjście. Co jak co ale ma być tam dziewczyna i to nie była Scarlett. Może jest brzydka, a może ładna. może ma poczucie humoru albo to barbie. Musiałem być gotowy na wszystko. Założyłem czarne rurki, czarne trampki i biały T-shirt z nadrukiem. Dołożyłem moje okulary przeciwsłoneczne i byłem gotowy.
- Mike gotowy jesteś? - wyszedłem przed pokój. - Tak Scarlett. Idziemy?
Wyszliśmy przed hotel. Kenny już czekał.
- Hej Kenny. - powiedział Bieber.
- Hej dzieciaki. Widzę że jakiś nowy. - powiedział ochroniarz.
- Tak to jest mój przyjaciel Mike. - powiedziała Scarl.
- Witamy w drzwiach sławy - uśmiechnął się Kenny.
Po jakichś 20 minutach dojechaliśmy do pizzerii. Weszliśmy usiedliśmy i zamówiliśmy pizze. Była cholernie dobra! Rozmawialiśmy o wszystkim! mimo że Scarl i Justin ze sobą chodzili, przy mnie nie mizdrzyli się i tak dalej. Zachowywali się jakby się znali nie wiem ile lat. Uwielbiałem ich. Byli mi strasznie bliscy. Po mile spędzonym wieczorze pojechaliśmy do kuzynki Biebsa.
- Ooo.. To tu. - powiedział Justin. Kenny się zatrzymał.
- Kiedy po was przyjechać?
- Zadzwonię. - powiedział Bieber.
Podeszliśmy pod dom.
-To co? Idziemy? - spojrzaliśmy się ze Scarl nie pewnie na Justina.
- Ejj... będzie fajnie! Najbardziej z mojej rodziny uwielbiam Lisę. - powiedział i zadzwonił dzwonkiem. Po chwili drzwi nam otworzyła kobieta koło 30 lat.
- Dobry wieczór ciociu! - powiedział chłopak.
- Witaj Justin. Lisa już czeka. - powiedziała pani Cooper i się z nami przywitała, po czym zawołała Lisę. Moment potem w drzwiach pojawiła się Lisa.

_____________
Rozdział krótki, mi się nie podoba. Nie wiedziałam jak to ująć, ale obiecuję, że przyszłe będą dłuższe i ciekawsze, bo już mam na nie pomysł ; ***
Pragnę podziękować za wszystkie wejścia i komentarze, które niezwykle mnie motywują! Dziękuję Wam wszystkim!  :**
Następny rozdział dodam, gdy będzie minimum 8 komentarzy!
@viktoriaa_m

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 8

Zerwałam się szybko z łóżka i pobiegłam do salonu, gdzie siedzieli moi przyjaciele. Siedzieli przed telewizorem. Nie rozumiałam po co mnie wołają.
- Wołaliście mnie tylko po to, abym zobaczyła, że oglądacie telewizję?
- Ucisz się i chodź tutaj! - krzyknęła Alyssa. Poszłam a to co zobaczyłam w telewizorze zszokowało mnie na maksa. Wpatrywałam się w ekran jak zahipnotyzowana. "Wczoraj, około godziny 23 przed jednym z hoteli, zobaczyliśmy niejaką gwiazdę popu Justina Biebera z drugą połówką." W tym momencie na ekranie pojawiało się jedno zdjęcie po drugim. My stoimy przytuleni, my stykamy się czołami, my całujemy się... Tych zdjęć było więcej... Ja machająca Kenny'emu... "Tym razem to już pewne, że Justin znalazł swoją drugą połówkę. Widzą, państwo tą całującą się parę. Nie wiemy jednak kim jest ta owa wybranka, lecz dowiemy się i to niebawem! Teraz wracamy do wiadomości ze świata. Mark...?" Chciałam od razu zadzwonić do Biebera, ale ten mnie uprzedził.
- Scarlett, kochanie jesteś tam?
- Taak Justin jestem. Wydało się. Czy to oznacza, ze już nigdy nie wyjdziemy razem bez rozgłosu?
- Scarl... Nie wiem. Raczej na razie nie. Na razie wyjawili tylko, że to byłem ja. Ciebie jeszcze nie znają, więc jak chcesz może tak zostać, tylko teraz nie będziemy mogli się spotykać... - przerwała m mu w połowie zdania.
- Nie Just. Ujawnię się. Jeśli ty możesz ja też. Nie zrezygnuję z ciebie dla bandy dziennikarzy. Niech mówią co chcą.
- Scarl... Jesteś pewna? To mogą być różne plotki...
- Jestem Justin. chyba, że... Że ty nie.
- Mała ja robię to wyłącznie dla twojego dobra. Dlatego, że chcę cię chronić, bo cię kocham.
- Więc dzisiaj idziemy na zakupy. A wieczorem do kina tak jak mówiliśmy.
- Dobrze. Będę za 30 minut.
W tym czasie poszłam umyć zęby i się ubrać. Zrobiłam szybki makijaż i usiadłam przed telewizorem. Nagle zadzwonił telefon.
- Halo?
- Cześć Scarl. Jak się masz?
- Tataa! - krzyknęłam. - Wspaniale! Mam dużo zdjęć! Nie da się tego opowiadać! Poznałam Justina Bieberea osobiście i w ogóle to jest wspaniałe! Miałeś rację, że nie można takiej szansy zmarnować!
- Tak się cieszę! Ale jak to poznałaś Biebera?
- Normalnie, tato. Pokażę ci zdjęcia jak wrócę. A jak z mamą?
- Z mama... No nie ukrywajmy wkurzyła się na ciebie. Na mnie też no bo to ja ci pozwoliłem jechać. Wyrzuciła mnie po tym z domu i już tam nie mieszkam. Scarlett... Wiem, że kochasz swoją mamę, ale myślę nad rozwodem... - przełknęłam ślinę . Tata i mama... Rozwód? Kocham mamę, ale to chyba mądre posunięcie... - I tak sobie pomyślałem, że może chciałabyś zamieszkać  ze mną?
- Myślę, że rozwód to może dobre rozwiązanie, ale daj mi się zastanowić do mojego powrotu do Californii...
- Jasne słonko. Nie ma najmniejszego problemu. To twoje życie prawda? - w tym czasie rozległ się dzwonek do drzwi. Mike poszedł otworzyć.
- Tato muszę iść. Justin przyszedł. Kocham cię! Paa!
- Też cię kocham skarbie. Miłego dnia. - zakończyliśmy rozmowę. Poczułam kogoś ręce na mojej talii i całusa w policzek.
- Hej mała. - powiedział. Odwróciłam się do niego przodem i założyłam swoje ręce na jego szyję. Popatrzyłam się na niego z uśmiechem a on objął mnie w talii i złożył pocałunek na moich ustach. Krótki, ciepły, subtelny. Jak zwykle moje serce zaczęło wariować... Przytuliłam się do niego jak najmocniej mogłam.
- Co się stało? - spytał. Ujął twarz w swoje dłonie i spojrzał mi prosto w oczy. Spuściłam wzrok.
- Moi rodzice się rozwodzą.
- Skarbie... - powiedział po czym przytulił mnie najmocniej jak umiał. - Moi też są po rozwodzie. Ale jakoś się trzymam. Trzymałem się, ale teraz jestem mocniejszy. A wiesz dlaczego? Bo mam ciebie złotko. I ja też ci pomogę. Możesz na mnie zawsze polegać. Po za tym masz Mike i Alyssę.
Patrzyłam się na niego. Myślę że miał rację, ale nie byłam jeszcze za bardzo przekonana.
- Scarl, popatrz na mnie. - spojrzałam mu w oczy - Wiesz jak ja cię bardzo kocham? Najmocniej na świecie. Dla ciebie zrobię wszystko i nigdy, ale to nigdy cię nie opuszczę. Jesteś moją jedyną gwiazdą na niebie i nie pozwolę żeby coś ci się stało. Rozwód to bolesna sprawa, ale będzie dobrze. Masz nas. - Popłakałam się na te słowa.
- Justin dziękuję ci. - powiedziałam i z płaczem wtuliłam głowę w jego ramię. On gładził mi włosy swoją ręką. - Własnie dlatego, że Ty mnie kochasz i zrobisz dla mnie wszystko, ja zrobię wszystko dla ciebie. Dlatego dzisiaj się ujawnimy. Nie obchodzi mnie co będą pisać w gazetach. romanse, zdrady, my, pocałunki... Nie ważne. A wiesz dlaczego? Bo cię kocham i liczysz się dla mnie tylko ty.
- Mała, jesteś najwspanialszą osobą jaką poznałem. Nigdy wcześniej nie spotkałem osoby która by nie lubiła mediów. Dlatego się kolegowali ze mną bo wiedzieli, że będą na zdjęciach i tak dalej. ty jesteś inna. Ty jesteś moja.  - znów ujął twarz w swoje dłonie ale tym razem po to, aby mnie pocałować. Zamknęłam oczy i oddałam się chwili. Najpierw pocałunek był delikatny. Z czasem coraz bardziej zachłanny. Nawet nie zdałam sobie sprawy kiedy wylądowałam na rękach Justina. Jego pocałunki zeszły do szyi, by potem znów powrócić do mojej twarzy. Wreszcie odnalazł moje usta. To było coś niesamowitego. Jego usta tak ciepłe muskały moje. W jednej chwili myślałam, że jestem najszczęśliwsza na świecie, bo mam chłopaka, który mnie rozumie i naprawdę kocha. Nasze romantyczne chwile przerwała nam Alyssa.
- Przepraszam, ale w salonie akurat nie jesteście sami. - powiedziała ze śmiechem. - Scarl, czyżbyś nie wiedziała gdzie masz pokój?
- Al... - zaczęłam. - Daj spokój. Po za tym my już wychodzimy.
Złapałam torebkę i pociągnęłam Justina do wyjścia. On otwierał drzwi gdy ja odwróciłam się i pokazałam język Alyssie, a ona mi zrobione serduszko z rąk. Na dworze było bardzo ciepło i słonecznie. Założyłam swoje okulary.
- To jak? Gotowa? - Spytał Justin i splótł nasze palce.
- Jak nigdy. Justin? - spytałam.
- Mhmm?
- Ale możemy nie robić tego wszystkiego na pokaz? Po prostu jak wyjdzie. Żadnych zmuszonych pocałunków ani przytulań. Po prostu róbmy co chcemy.
- Jasne. Tak miało być od początku czyż nie? - puściłam jego rękę i odwróciłam się do niego przodem. Wzięłam jego twarz w dłonie i dałam mu małego krótkiego całusa. Jednak nie zdjęłam rąk. Dałam mu jeszcze jednego. I jeszcze jednego. To go widocznie wkurzyło i przyciągnął mnie do siebie. Wbił się w moje usta i nie odrywaliśmy się od siebie. Uśmiechnęłam się przez pocałunek, a on to chyba wyczuł.
- Kocham cię Justin i uwielbiam cię denerwować. - powiedziałam po czym go mocno przytuliłam.
- Też cię kocham i uwielbiam się z tobą śmiać. - powiedział i od razu wybuchnęliśmy śmiechem. - Chodź idziemy. Szkoda czasu.
- Ale to nie jest marnowanie czasu. - powiedział Justin ale posłusznie się ode mnie oderwał.
- Wiem że to nie jest marnowanie czasu. To przyjemność, która zabija czas. - powiedziałam i objęłam go w talii. On objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść w kierunku centrum. Gdy doszliśmy do bardziej zaludnionych miejsc, ludzie zaczęli się na nas patrzeć. Trudno. Doszliśmy do pawilonów z ubraniami. Zaczęliśmy wszystko przymierzać. Kapelusze, peruki, bluzki, bluzy... Ludzie się na nas patrzyli, a my mieliśmy to gdzieś.
- Scarlett podoba ci się? - spojrzałam na niego a on trzymał w ręku piękną sukienkę w kwiatki. Miała cienkie ramiączka, i suwak na przodzie. Była przepiękna.
- Justin... Jest urocza.
- Pójdziesz przymierzyć? - spytał mnie. Podeszłam do niego wzięłam sukienkę i dałam mu buziaka w usta. Jasne.
Poszłam do przymierzalni. Sukienka leżała na mnie idealnie. Była piękna. Przypomniało mi się że mam w hotelu idealnie do niej pasujące koturny. Wyszłam z przymierzalni. Justin stał tuż obok.
- Kochanie... Jest idealna. Nikt nie zasługuje na taką sukienkę. Czy ci się to podoba czy nie, kupujemy ją. Mi się w tym podobasz okropnie. - podszedł do mnie i objął mnie w talii.
- Naprawdę? - spytałam.
- Naprawdę. - powiedział i pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek. miałam wrażenie, że zatapiam się w namiętności.
- Przepraszam, jeśli pani nie korzysta proszę, nie robić kolejki... Oo.. Nie wiedziałam, że to pan... Ja przepraszam...
- Nic się nie stało. - powiedział mój chłopak. - A przymierzalnię już odblokowujemy - uśmiechnął się do pracownicy sklepu.
- Idź się przebież i idziemy na lody. - musnął mój policzek, po czym poszłam się przebrać. Wyszłam z przymierzalni.
- Justin.. Ale ta sukienka jest strasznie droga... - powiedziała.
- Ja ci ją kupię. Jako prezent.
- Nie Justin.
- Scarlett, ja rozumiem, że nie lubisz przyjmować prezentów, ale ten jest ode mnie. Więc proszę cię, nie bądź nie mądra. - wyszczerzył do mnie zęby i wziął ode mnie sukienkę.
- Poproszę tą sukienkę. - podszedł do kasy.
- 358.90 zł się należy. - zapłacił. Nic nie powiedziałam. Zdałam sobie sprawę, że ja mu takich drogich prezentów niestety nie będę mogła kupować.
- Choć skarbie. - wziął mnie za rękę i wyszliśmy ze sklepu z zakupioną sukienką. - Teraz idziemy na lody. Tu są jedne z najlepszych lodziarni na świecie.
- Uwielbiam brzoskwiniowe lody. - powiedziałam z uśmiechem.
- Brzoskwiniowe? No co ty? Jak można jeść takie lody! Ja kocham pomarańczowe! I są stokroć lepsze od brzoskwiniowych!
- Wcale nie!
- Tak!
- Nie!
Teraz mnie totalnie zaskoczył. Wziął mnie na ręce i przerzucił przez ramię.
- Justin puszczaj!
- Niee! - odparł z uśmiechem. - Nie puszczę cię. Nigdy!
- Justin proszę...
- O co mnie prosisz? - zapytał ze śmiechem. Jakby nie wiedział.
- Justin, proszę cię postaw mnie na ziemię.
- No nie wiem...
- No proszę!
- No dobra. -powiedział i postawił mnie, ale od razu objął i zaczęliśmy się całować. Nie trwało to długo bo jak już to mamy w zwyczaju ktoś nam przerwał. Była to dziewczynka, może w wieku 10 lat.
- Przepraszam, mogę z wami zdjęcie? - spytała się mała, trzymając za rękę swoja mamę.
- Oczywiście. - powiedział z uśmiechem Justin. Wziął ją na ręce, a mnie objął w pasie. Wszyscy uśmiechnęliśmy się do aparatu.
- Dziękuję Justin. - przytuliła się do niego. Zaszła mu z rąk i podbiegła do mnie. Kucnęłam, a ona wykorzystując okazję przytuliła się do mnie po czym powiedziała mi na ucho:
- Zajmij się Justinem jak należy. - byłam bardzo zdziwiona, ale odpowiedziałam jej.
- Będę się nim zajmować jak najlepiej potrafię. - i uśmiechnęłam się do dziewczynki.
- Dziękuję Wam! - krzyknęła i odeszła ze swoją mamą. Doszliśmy do kawiarni. Usiedliśmy przy jednym ze stolików i zamówiliśmy sobie lody. Były pyszne!
- Justin...? - spytałam chłopaka.
- Tak?
- Możemy iść do kina jutro? Marzy mi się, abyśmy dzisiaj obejrzeli film we dwójkę. Możesz u mnie nocować? - zapytałam.
- Już dzwonię po Kenny'ego. Mama i tak pojechała na weekend do Kanady więc chyba nie będzie problemu - odparł. - Kenny będzie za 5 minut. Chodź mamy czekać na niego przy tym teatrze.
|Wskazał ręką. Ja splotłam nasze palce i ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku.
__________________
No to koniec rozdziału 8! :D
Miało się inaczej potoczyć ale jest jak jest. Następne rozdziały będą pisane też z perspektywy Justina, oraz jeśli wypali Mike'a (macie się czego bać! xD ). Wprowadzę nową bohaterkę. Będzie ciekawie. No i losy rodziców Scarlett :D
Podwyższam stawkę! Nowy rozdział będzie, gdy pojawią się pod tym rozdziałem 7 KOMENTARZY. wiem że się cieszycie :D
@viktoriaa_m

niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 7

Serce biło mi mocniej jak dwóch tancerzy zatrzymało się przy mnie.
- Pani jest Scarlett Smith? - zapytał jeden z nich.
- Taak to ja. Jakiś problem? - zapytałam. Alyssa i Mike patrzyli na mnie z niedowierzaniem
- Nie wręcz przeciwnie. Pójdzie Pani z nami. Mamy dla Pani niespodziankę.
- Nie proszę Pana ja nigdzie się nie wybieram. - powiedziałam wprost. Nie chciałam rozgłosu.
- Scarlett co ty najlepszego wyprawiasz?! - powiedziała szeptem Alyssa. - Ja mogę pójść zamiast niej - powiedziała Al.
- Nie przepraszamy, ale dostaliśmy wyraźne polecenie, że to ma być Pani Smith. - powiedział i zwrócił się do mnie. - A Pani niech pamięta że ten koncert jest nagrywany, a my możemy Panią wnieść siłą, czy to się Pani podoba czy nie.
- Dobrze już pójdę sama.
- Boże Scarlett ale masz szczęście! - wrzasnęła za mną Alyssa. Odwróciłam się i zobaczyłam Mikea z podniesionym kciukiem do góry. Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił uśmiech. Szłam za tancerzami. Stanęliśmy pod sceną.
- To tak my wejdziemy na scenę, a po Panią wyjdzie Justin. Do zobaczenia.
"How many I told you's
And start overs and shoulders
Have you cried on before"
Zabrzmiały słowa piosenki i zobaczyłam Biebera, który idzie w moją stronę. Stałam jak słup soli. Dosłownie. Podszedł do mnie i wyciągnął do mnie rękę patrząc mi w oczy. Złapałam ją  i weszliśmy na scenę. 'Posadził' mnie na krzesełku na scenie i sam odszedł na kilka kroków. Patrzyłam na publiczność. Fanki nagrywały wszystko telefonami, śpiewały , albo wrzeszczały jak bardzo kochają Jusrina. Alyssa też należała do tego tłumu. Po chwili wrócił Justin z ogromnym bukietem róż. Może było tam ich z 50! Podszedł do mnie i stanął bokiem, żeby go widziały również fanki.
"Don't need these other pretty faces
'Cause when your mine in the world
There's gonna be one less lonely girl
One less lonely girl"
Łzy popłynęły mi z oczu a on wręczył mi kwiaty. Wytarł z moich policzków spadające krople i uśmiechnął się jak najładniej mógł. Przez całą piosenkę patrzył się tylko na mnie a ja na niego. Wreszcie piosenka się skończyła a my zjechaliśmy razem pod scenę.
- Dziękuję Justin. - powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
- Niespodzianka się udała? - spytał.
- Bardzo. - odpowiedziałam i stanęłam na palcach aby złożyć krótki pocałunek na ustach Justina, który przerodził się w coś bardziej namiętnego. Niestety przerwał nam ktoś z ekipy Justina.
- Justin na scenę! - krzyknął.
- Lorry daj nam jeszcze chwilę!
- Nie ma mowy. Fanki czekają!
- Idź Justin. Ja już miałam swoją chwilę. - powiedziałam, a on pocałował mnie w czoło.
- Do zobaczenia mała. - powiedział i odszedł z Lorrym. Mnie zgarnęła ochrona i powędrowaliśmy do rzędu 10.
- Boże Scarlett jakie piękne róże! - krzyknęła Alice. - Ale dlaczego akurat ty?
- Bo ja wiem?  - udawałam na maksa zdziwioną.
- Al, pewnie wybierają zawsze do tej piosenki jakąś dziewczynę.. - zaczął mówić Mike, ale przerwała mu Alyssa.
- A skąd znali jej imię i nazwisko?  - no to mnie miała.
- Przecież kupowaliśmy bilety! - powiedział Mike. - Każdy ma na nich swoje imię w ramach bezpieczeństwa!
- A tak... - powiedziała. Ja osobiście byłam wdzęczna Mike'owi. Spojrzałam się na niego dziękując. Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział bez dźwięcznie " nie ma za co" .  Przez cały koncert lampiłam się na Justina. Wydawał się zachwycający i pełen energii. Kochałam go, ale nie jako gwiazdę, ale jako chłopaka. W żadnym stopniu nie traktowałam go jak divę. Wręcz przeciwnie. Po samym koncercie, kiedy Justin zszedł ze sceny otrzymałam sms ' Kochanie, spotkamy się za chwilę? ' Nie miałam jak się wyrwać. ' Nie mogę Justin : / Alyssa za mną łazi. Mike wie wszystko. mogę mu zaufać. Przepraszam : / Może jutro? ; ** " Odpisał mi wręcz natychmiast. " Jasne ; ** " Żałowałam, że nie mogę powiedzieć wszystkiego Alyssie. ale może kiedyś. Może. Muszę po prostu. Przez całą drogę do domu Alyssa zachwycała się koncertem. Ja myślałam tylko o tym co mnie spotkało. Gdy byliśmy w hotelu od razu poszłam się wykąpać i poszłam się położyć. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam uchylającego drzwi Mike'a.
- Heeej mogę wejść? - zapytał.
- Jasne.
- Scarl, cieszę się z Twojego szczęścia, ale wydaje mi się że powinnaś powiedzieć o tym Alyssie.
- Też o tym myślałam... I zrobię to jak najszybciej. Teraz najlepiej.
-Coo? - zapytał się Mike, a ja w odpowiedzi wyjęłam tylko telefon i wybrałam numer Justina.
- Halo? - rozległo się w słuchawce.
- Cześć Justin. Tu Scarlett.
- Scarl? Stało się coś ?  - zapytał ze strachem.
- Nie, nie... chciałam tylko... Żebyś tu przyjechał. Natychmiast.
- Oooo jakaś specjalna okazja? - zapytał ze śmiechem.
- Niee. To znaczy tak. muszę powiedzieć o nas Alyssie. O tym, że cię znam. Że jesteśmy przyjaciółmi. Jestem jej to winna. Przepraszam Cię.
- Ale za co ty mnie przepraszasz? To jest twoja przyjaciółka - powiedział. - Ale zaraz... Tylko przyjaciółmi?
- A jest coś więcej? - zapytałam z uśmiechem.
- No wiesz co Scarl... A ja myślałem, że to już jest oficjalnie, że..
- A spytałeś się mnie? - zapytałam ze śmiechem.
- Scarlett Isabello Smith. Czy zostaniesz moją dziewczyną?  - zapytał się śmiertelnie poważnie.
- Tak ciołku - powiedziałam nie wyrabiając ze śmiechu. - To jak przyjedziesz?
- Już jadę. Będę za 10 minut.
- To paa. - powiedziałam i się rozłączyłam.
- Dziękuję Ci Mike.
- Za co? - powiedział.
- Za to że jesteś i liczysz się z moim zdaniem, moimi wyborami. Jeśli robię coś dobrze Ty mi kibicujesz, a jeśli narozrabiam ty mi wpierdzielisz. I za to Cię kocham . Jak brata ale jednak - podeszłam i go przytuliłam.
- Dzięki Scarl. - powiedział i odwzajemnił uścisk.
- Ja będę wobec ciebie Mike taka sama- powiedziałam. Zawsze będę cię wspierać.
- Mam nadzieję. - uśmiechnął się do mnie. Nagle zabrzmiał dzwonek.
- To pewnie Justin- powiedziałam i pobiegłam do drzwi. - Ja otworzę! Alyssa wejdź do salonu proszę muszę Ci coś pokazać!
Otworzyłam drzwi i od razu się rzuciłam na ręce Justinowi.
- Dzięki Justin, że przyjechałeś.
- Dla mojej dziewczyny wszystko. - powiedział i złozył pocałunek na moich ustach. Jak zwykle szalone motyle ogarnęły mój brzuch, a serce biło mi co najmniej 1000 razy szybciej. Nagle przypomniała mi się Alyssa. Oderwałam się od Justina, wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do salonu. Usiadł na kanapie i włączył telewizor.
- Alyssa choć tutaj!
- No już idę! Daj mi 5 minut!
W tym czasie do salonu przyszedł Mike.
- Mike to jest Justin. Znasz go, ale jeszcze nie osobiście.  - uśmiechnęłam się do niego.
- Cześć Justin. - powiedział i wyciągnął w jego kierunku rękę. Bieber ją uścisnął. - Dużo o tobie słyszałem, nie tylko od Alyssy, która jest twoją fanką.
I w tym momencie spojrzał na mnie ze śmiechem.
- Haha tak ja o tobie też. Same dobre rzeczy. Podobno wymiatasz na gitarze elektrycznej? - zapytał Justin.
- Yyy... Scarlett... - powiedział.
- No co Mike! Umiesz grać nie?
- No tak gram, ale żeby wymiatać to chyba jeszcze nie.
- Dobra stary jak będzie jeszcze okazja, to się spotkamy i zobaczymy co potrafisz - uśmiechnął się Just. - Bo dzisiaj chyba nie jest najlepszy moment.
- Chyba nie - powiedział ze śmiechem Mike.
- Al przyjdziesz tu wreszcie?
- No idę! Czego ode mnie chcesz właśnie sobie nałożyłam maseczkę... - zamilkła w połowie zdania widząc Biebera i Mike'a oglądających koszykówkę. Wpatrywała się w nich jakieś dobre 2 minuty. Wreszcie Just się odwrócił w naszą stronę.
- Hej - powiedział i się do niej uśmiechnął.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! - uciekła z salonu krzycząc po drodze - Scarlett mogłaś mnie uprzedzić!
- Przepraszam Al...
- Zaraz przyjdę! Jak myślisz, że stracę okazję zobaczenia Biebera w normalnym stanie to się grubo mylisz! - warknęła i wszyscy wybuchnęli śmiechem. Po 5 minutach wróciła.
- Cześć Justin - powiedziała z uśmiechem, po czym do nas warknęła. - A teraz wy mi powiecie co on robi u nas w domu. Nie mam nic przeciwko w końcu cię uwielbiam, ale to jest niemożliwe!
- No to tak... Ja i Justin jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi... - Zaczęłam powoli. - A nawet...
- Chodzimy ze sobą. - przerwał mi Justin. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- No co? Nie chciałaś mieć tego za sobą? - Alyssa stała z rozdziawioną buzią.
- Przepraszam Al. To nie miało tak wyglądać.
- Scarlett. - Zaczęła powoli. - Ty chodzisz z Justinem Bieberem! - wrzasnęła. - Moja najlepsza przyjaciółka chodzi z gwiazdą popu! Matko!
- Alyssa o tym nikt nie może się dowiedzieć. - ostrzegłam ją.
- Oczywiście, że nie! nie pozwolę, żeby ktoś ci go ukradł!
Popatrzyliśmy na siebie zdziwieni, ale nic nie powiedzieliśmy.
- No to kiedy się poznaliście? - zaczęłam wszystko opowiadać, a Justin mi pomagał.
- Matko, ale romantyczna historia! Kurczę... Ale mam zajebiste wakacje! Z Justinem Bieberem! Jejuuu...  - Alyssa jak zwykle zaczęła się jarać. - Ale wiecie jak będziecie chcieli ujawnić związek publicznie to powiedzcie. Wstawię sobie zdjęcie na twittera z Justinem.
- Al... Ale ty nie masz żadnego zdjęcia z nim - powiedział Mike.
- Ale zaraz będzie miała. - uśmiechnął się mój chłopak. - Mike zrobisz?
- Jasne. - zaczęliśmy sobie robić wszyscy foty. wręcz magiczny wieczór.
- O cholera. Już 23. Mama mnie zabije. - powiedział Just. - Przepraszam ale muszę iść. Idziemy jutro do kina we czwórkę?
- Ja chętnie a wy? - spytałam.
- I tak nie mamy niczego lepszego do roboty. - powiedział Mike.
- No to ustalone. choć odprowadzę cię. - powiedziałam do Justina. Wziął swoją bluzę i zeszliśmy na dół. Przed drzwiami głównymi do hotelu przystanęliśmy.
- Wiesz co Scarlett? - spytał.
- Mhmmm... ?
- Kocham Cię jak nikogo na świecie!
- Ja Ciebie też Justin. - pochylił się aby mnie pocałować. Najpierw delikatnie a potem bardziej zachłannie. Jego ręce powędrowały na moją talię. Ja jedną rękę położyłam na jego policzku, a drugą mierzwiłam jego włosy.
- Justin... - przerwałam. Nadal stykaliśmy się czołami.
- Tak?
- Mama Cię zabije. - powiedziałam z uśmiechem.
- A tak... - odparł. - Kocham Cię Scarlett. Już to mówiłem, ale naprawdę znaczysz dla mnie coś więcej.
- Wiem Justin, ty dla mnie też. - pocałowaliśmy się jeszcze raz, po czym on wsiadł do swojego samochodu.
- Cześć Kenny! - krzyknęłam.
- Hej mała! - wyszczerzył się do mnie. - Miłej nocy!
Tylko tyle zdążył wrzasnąć i odjechali. Wróciłam do mieszkania.
- Scarlett tak się cieszę! - krzyknęła al i uściskałyśmy się jak nigdy. - Ja też Al! Nadal nie wierzę w to co mnie spotkało.
- Scarl... Spośród wielu dziewczyn on wybrał ciebie. Czuj się wyjątkowa. - powiedziała po czym znowu mnie przytuliła. Kochałam ją jak nikogo na świecie. Codziennie dziękowałam Bogu, że zesłał do mnie tak wspaniałych ludzi.
- Idę spać bo jestem strasznie zmęczona. - powiedziałam ziewając. - Dobranoc!
Poszłam do siebie. położyłam się do łóżka. Napisałam jeszcze sms do Justina. " Dobranoc skarbie ; * " . Odpisał momentalnie. " Kolorowych snów mała <3 "
***
Rano obudził mnie Mike z Alyssą.  
- Scarlett wstawaj! - wrzasnął Mike! - Chodź tu szybko! Niedobrze!
____________
7 rozdział za nami ; ) To chyba pierwszy rozdział, który mi się spodobał.
Ostatnio dużo komentujecie więc podnoszę stawkę!
6 KOMENTARZY!
Jak będzie 6 komentarzy to dodaję nowy rozdział :D
Mam nadzieję, że Wam się podoba moje opowiadanie. Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia na bloga. Serdecznie dziękuję moim stałym czytelnikom, że nadal im się chce to czytać  :) @Dzowit , @Klaudiaa_K , @Crystal_JDB, @Blieber_9431 , @Bieeeberowa, @Karolina0101 i wielu innym którzy czytają i komentują! Dziękuję! I Kocham Was! No to się rozpisałam xD
@viktoriaa_m