środa, 13 czerwca 2012

Rozdział 3

O cholera. Świetnie. Mama zaraz w domu a ja jeszcze nie wiem czy Alyssa po mnie przyjedzie... Co miałam zrobić? Teraz już nic się nie dało.
-Scarlett nie martw się zaraz przyjadą.
- Tato, a co będzie jak wyjadę? Mama będzie zła, będzie sama z tobą, ty mi pozwoliłeś, przecież będzie się darła jak nie wiem co.
- Nie przejmuj się mną. Ja sobie poradzę. Zresztą ja jutro też wyjeżdżam.
Spojrzałam się pytająco na tatę.
- No co? James zaprosił mnie do siebie. Wybudował sobie dom i będzie to męski wieczór. Rozumiesz, mecze i tak dalej. - a tak... nasz wujek James.. Nie wiem dlaczego, ale ja naprawdę wolałam rodzinę ze strony taty.
- O Scarlett, szybko przyjechali!
Wybiegłam przed dom, a za mną wybiegł tata z moim bagażem.
- Scarlett! Tata mi wszystko opowiedział, wsiadaj, bo mijaliśmy się z twoją mamą, będzie tu za jakieś 2 minuty!
Szybko podbiegłam do taty. Przytuliłam się do niego, a z oczu poleciały mi pojedyncze łzy.
- Kocham Cię tato.
- Ja ciebie też słonko.
- Dziękuję. Jesteś najlepszym tatą na świecie!
W tym momencie zza rogu wyjechał samochód mamy. Szybko wsiadłam do samochodu.
- Powodzenia tato! Kocham Cię! Uważaj na siebie!
W odpowiedzi zobaczyłam tylko machającą mi rękę. Od razu przyspieszyliśmy. Mama jeszcze nie widziała, co zrobiłam w rzeczywistości. Mimo to, że była jaka była i tak ją kochałam. miałam lekkie wyrzuty sumienia, które przeszły z następnym opowiedzianym kawałem przez pana Webera. W końcu dojechaliśmy na lotnisko. Po odprawie nareszcie byliśmy w samolocie. Nie była to pierwsza klasa, ale i tak było dobrze. W końcu usnęłam.

-Scarlett? Dolecieliśmy. Wstawaj - powiedział z uśmiechem Mike. Odwzajemniłam uśmiech i przeciągnęłam się na fotelu. Wreszcie stanęłam na stałym lądzie. Od razu zabrało mi dech w piersiach. Jasne dużo słyszałam o Paryżu, ale teraz wiem, że tego nie da się opisać.
- Prawda, że pięknie?
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Mikea.
- Jasne.. - szepnęłam. Mike nie był jednym z tych bydlaków. Traktował dziewczynę tak jak było trzeba. Pewnie myślicie że Mike to ala Oliver z Hannah Montana. Niee. Mike jest bardzo przystojny a laski lecą na niego jak nie wiem co.Problem w tym, że znalazł już swoją prawdziwą miłość, lecz dziewczyna, którą kochał... albo właściwie kocha, zdradziła go na jego oczach. Obściskiwała się z  kapitanem koszykówki z naszej szkoły. Nie dziwię się Mikeowi.
- Mike nie przejmuj się. Kiedyś oboje znajdziemy swoje drugie połówki. - I uściskałam go mocno. Tylko Alyssa miała chłopaka, który kochał ją jak nikt inny. Tej to dobrze. Ale my z Mikem mamy nadal nadzieję na coś niespotykanego.
- Ludzie, dlaczego się tak zamulacie? Patrzcie taksówka czeka! - ruszyliśmy za Alyssą, która szła widocznie bardzo podekscytowana. Wsiedlismy do taksówki i ruszyliśmy przy okazji zwiedzając zza szyby samochodu miasto miłości.
- Heej, to nasz hotel... - powiedziała wolno Al. Jak  na komendę odwróciliśmy głowy z Mikem. To co zobaczyłam zszokowało mnie. Hotel był tak ogromny i z wierzchu wyglądał jak zamek. Był przepiękny. Weszliśmy do środka. W tym momencie przyszedł sms. Zerknęłam na wyświetlacz. "Mama". Otworzyłam sms'a. "Nawet nie wiesz, co zrobiłaś. Pożałujesz jak wrócisz do domu. Nie tak cię wychowałam." . No to i tak, że wysłała sms'a a nie zadzwoniła. Wrzuciłam telefon do kieszeni i zerknęłam na wnętrze. Jak z bajki. Nie mogłam inaczej tego opisać. Zameldowaliśmy się i poszliśmy do swoich pokoi. To znaczy mieliśmy jeden apartament, ale wyglądał jak domek. miał 4 pokoje, 2 salony, 2 łazienki, saunę, kuchnię i garderobę wielką jak 2 pokoje. Było pięknie. Wszystko stylowe, ładne, dokładne. Jak dom dla nastolatków, ale jednocześnie takie przestronne i dokładne. Podobało mi się tam. Weszłam do swojego pokoju i od razu usiadłam na kanapie. Mimo, że to był pokój był wielkości salonu ze wszelkimi luksusami, więc wyobraźcie sobie salon! Rozpakowałam swoje rzeczy, przebrałam się w shorty i bokserkę, bo tu było bardzo ciepło. Rozpuściłam włosy, założyłam trampki, na nos założyłam moje okulary pilotki i wzięłam słuchawki do telefonu.
- Chodźcie na miasto! Nie ma czasu to stracenia! - i wyszczerzyłam się w uśmiechu do przyjaciół. Ci od razu przystali na moją propozycję. Zamknęliśmy dom i wyszliśmy na zewnątrz. Była śliczna pogoda. Słońce świeciło, lekki wietrzyk... poezja. Poszliśmy najpierw do parku na lody, a następnie poszliśmy do galerii. Była ogromna. Al uparła się żeby zwiedzić galerię sztuki która była obok, ale ja po jakimś czasie odłączyłam od nich.Umówiliśmy się w parku za 2 godziny. Poszłam więc na uliczny targ, który był bardziej jak sklep a nie jak nasze targi. Zdziwiłam się, ale też byłam zachwycona. Szłam wolno rozkoszując się chwilą, kiedy nagle poczułam jakieś szarpnięcie z tyłu koszulki. Nie dodałam że tył był siateczkowany po części. Odwróciłam się gwałtownie w stronę obcego, który... próbował rozplątać z mojej koszuli suwak... ?
- Cholera jasna to moja ulubiona bluzka! - krzyknęłam na tamtego.
- Przepraszam, nie zauważyłem kiedy się wplątał, to moja wina..
- Tak to twoja wina! Przez ciebie straciłam moją koszulkę!
- Przepraszam jeszcze raz. Choć kupię ci nową. - Zdjęłam okulary i popatrzyłam się na nieznajomego.
- Ale ja nie chcę nowej koszulki. Ja chcę moją. - Wiem, że zachowywałam się jak dziecko ale ja ją kochałam. Patrzył się na mnie przez chwilę.
- To może dasz się zaprosić na kawę? - spytał. W sumie to był nawet okey. Czemu nie są wakacje.
- W sumie to nawet chętnie. - wtedy zdjął swoje okulary i zdałam sobie sprawę kim jest naprawdę.
---------------------
No to tak. Przepraszam, wiem że miałam dodać wcześniej ale nie wyrobiłam xD Rozdział jest dłuższy, chociaż końcówka nie wyszła mi tak jak chciałam. Mam nadzieję że się spodoba no i proszę o komentarze. muszę wiedzieć czy jest sens dalej pisać, i czy ktoś to czyta. I dziękuję za poprzednie! :D


3 komentarze:

  1. dodawaj kolejny ;) naprawde ajne opowiadanie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie :) Czekam na kolejne rozdziały :) @iloveyou2108

    OdpowiedzUsuń
  3. superrrr;))) chciałabym też umieć pisać... dodawaj kolejny.

    OdpowiedzUsuń